Jak już pewnie wiesz, od dziś zamknięte są galerie handlowe.
To znaczy, nie do końca zamknięte. Powinnam raczej napisać, że od dziś nie mogą działać stacjonarnie określone sklepy, usytuowane w galeriach i parkach handlowych .
Czy możliwa będzie zatem w dalszym ciągu sprzedaż na wynos z placówek gastronomicznych działających w takich galeriach?
Pytacie o to od kilku dni, donosząc mi, że przecież wiosną było to niemożliwe. Zatem teraz będzie pewnie podobnie.
Czy faktycznie tak będzie i czy naprawdę na wiosnę punkty te nie mogły działać?
Nie będzie tak i wiosną też nie do końca tak było.
Już tłumaczę 🙂
Faktycznie wiosną ograniczenia były ostrzejsze. To znaczy wiosną możliwe było jedynie dostarczanie jedzenia, przygotowanego w punktach gastronomicznych zlokalizowanych w galeriach handlowych. Zakazana była sprzedaż na wynos.
A dokładnie brzmiało to tak:
ustanawia się czasowe ograniczenie prowadzenie działalności usługowej (…) z wyłączeniem najemców i właścicieli, których przeważająca działalność polega na świadczeniu usług (…) gastronomicznych, polegających jedynie na przygotowywaniu i dostarczaniu żywności.
Nie było zatem tak, że wiosnę punkty zlokalizowane w galeriach handlowych nie mogły działać w jakikolwiek sposób.
Co na to wczorajsze rozporządzenie?
Zgodnie z opublikowanym wczoraj rozporządzeniem, punktów gastronomicznych działających w galeriach handlowych w ogóle nie dotkną, przynajmniej z prawnego punktu widzenia, dalej idące obostrzenia niż te, które dotknęły pozostałą część branży gastronomicznej w Polsce.
Punkt te nadal bowiem będą mogły świadczyć swoje usługi zarówno na wynos, jak i w dowozie.
Z rozporządzenia wprost wynika, że:
Do dnia 29 listopada 2020 r. w obiektach handlowych lub usługowych, w tym parkach handlowych, o powierzchni sprzedaży lub świadczenia usług powyżej 2000 m2 ustanawia się zakaz:
2) prowadzenia działalności usługowej właścicielom lub najemcom powierzchni usługowej, z wyłączeniem takiej, której przeważająca działalność polega na świadczeniu usług:
(…)
m) gastronomicznych polegających wyłącznie na przygotowywaniu i podawaniu żywności na wynos lub na przygotowywaniu i dostarczaniu żywności.
To nieprawda zatem, że obostrzenia są takie jak na wiosnę. W tym względzie są one akurat mniej rygorystyczne.
Oczywiście pozostaje pytanie o skutek ekonomiczny. Czy skoro w galeriach zamknięta będzie określona część sklepów, Klienci będą przychodzić tylko po to, aby zamówić jedzenie? Czy te usługi nie są jednak ze sobą zbyt mocno związane? Najpierw zakupy, a potem szybkie jedzenie.
Ale i tu chciałabym Cię pocieszyć. Jak już napisałam na początku, to nie do końca prawda, że od dziś galerie handlowe będą zamknięte. Jeżeli wczytasz się w opublikowane wczoraj wieczorem rozporządzenie okaże się, że tak naprawdę.. większość sklepów i punktów usługowych.. będzie działała dalej. Serio 🙂
Co może działać? Już wymieniam:
- sklepy spożywcze oraz prowadzące sprzedaż środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego, sklepy z produktami kosmetycznymi, artykułami toaletowymi i środkami czystości, sklepy z produktami leczniczymi i wyrobami medycznymi, sklepy z gazetami i książkami, sklepy sprzedające artykuły budowlane bądź remontowe, sklepy oferujące usługi telekomunikacyjne, sklepy z akcesoriami i częściami do pojazdów samochodowych lub motocykli, sprzedaż paliw,
- a do tego usługi: fryzjerskie i kosmetyczne, optyczne, medyczne, bankowe, pocztowe, logistyczne, polegające na wydawaniu i odbieraniu przesyłek, ubezpieczeniowe, naprawa pojazdów samochodowych lub motocykli, naprawa lub wymiana opon i dętek, myjnie samochodowe, usługi ślusarskie, szewskie, krawieckie, pralnicze, gastronomiczne na wynos i w dowozie, a ponadto możliwe jest również prowadzenie handlu lub działalności na wyspie handlowej.
Czy zatem tylko ja mam wrażenie, że galerie handlowe wcale tak naprawdę nie zostają zamknięte?
Zamknięte zostały tak naprawdę sklepy odzieżowe, obuwnicze, RTV/AGD. No i oczywiście słynna już branża meblowa. Dlaczego słynna? A dlatego, że opublikowanym projekcie rozporządzenia, sklepy meblowe były objęte powyższym wyłączeniem. Razem ze sklepami z artykułami budowlanymi i remontowymi. Niedługo przed północą zaś zostało opublikowane rozporządzenie, zgodnie z którym sklepy meblowe począwszy od dziś nie mogą jednak prowadzić działalności, jeżeli usytuowane są galeriach bądź parkach handlowych. Albo jeżeli samodzielnie mają powierzchnię powyżej 2.000 metrów kwadratowych. Tak, słynne szwedzkie sklepy też niestety chwilowo zawieszają stacjonarną sprzedaż. Choć jeszcze wczoraj o tym nie wiedziały. Żart? Niestety nie.
No nie mów, że jeszcze nie dotarł do Ciebie ten news dnia..
I już na sam koniec o galeriach handlowych. Dziwi Cię, że wymieniłam wyżej warsztaty samochodowe czy stacje paliw?
Na tym właśnie polega kolejna zmiana względem regulacji wiosennych.
Otóż wiosną, ograniczenie dotyczyło jedynie obiektów handlowych o powierzchni sprzedaży powyżej 2.000 metrów kwadratowych. Obecnie – zostało ono nieco rozszerzone. Zgodnie z najnowszym rozporządzaniem, ograniczenia dotyczą:
obiektów handlowych lub usługowych, w tym parków handlowych, o powierzchni sprzedaży lub świadczenia usług powyżej 2.000 metrów kwadratowych.
I uwierz mi, parków handlowych nie było w projekcie rozporządzenia..
Czym są zatem parki handlowe?
Zgodnie z definicją słownikową jest to zespół głównie średnio i wielkopowierzchniowych obiektów specjalistycznych (galerie handlowe, super i hipermarkety), połączonych wspólnym parkingiem, zlokalizowanych głównie na obrzeżach dużych i średnich miast.
Czy coś zmienia to jednak dla branży gastronomicznej? Nie, dla branży gastronomicznej ta zmiana nie ma żadnego znaczenia. Branża gastronomiczna nie ma innego wyjścia. Już od dwóch tygodni może działać jedynie na wynos w i dowozie, niezależnie od lokalizacji danego punktu gastronomicznego.
Branży meblowej i wszystkim parkom handlowym szczerze jednak należy współczuć. Nikt z nas nie chciałby być tak niemile i nagle zaskoczony.
A jeśli mi nie wierzysz, że projekt i finalna treść rozporządzenia mogły różnić się w tak kluczowych aspektach, proszę, tu zostawiam link do projektu.
***
Przy okazji wpisu o „zamknięciu” galerii i parków handlowych krótko postaram się raz jeszcze odpowiedzieć na najczęściej chyba pojawiające się ostatnio pytanie. I to zarówno ze strony pracowników, jak i pracodawców.
Czy zatem pracownik w trakcie lockdownu powinien otrzymać od pracodawcy jakieś wynagrodzenie? Czy pracodawca ma prawo wysłać pracownika na płatny urlop?
Na to pytanie częściowo odpowiedziałam już w jednym z pierwszych wpisów po wybuchu epidemii koronawirusa – #zostanwdomu to nie urlop! Link do tego wpisu zostawiam tu. I zasadniczo nie się w tym temacie od wiosny nie zmieniło.
Zamknięcie restauracji bezsprzecznie nie jest spowodowane przyczyną leżącą po stronie pracowników. Dlatego nie powinni oni ponosić negatywnych konsekwencji takiego stanu rzeczy. Dlatego też nie można obecnie wysłać pracowników na urlop wypoczynkowy ani żądać od nich, aby skorzystali z urlopu bezpłatnego (ten udzielany jest na wniosek pracownika). A co z zaległym urlopem? W mojej ocenie, ale także w ocenie Państwowej Inspekcji Pracy, możesz obecnie wysłać pracownika na zaległy urlop.
A jeżeli urlop nie wchodzi w grę?
Jeżeli nie możesz wysłać pracownika na zaległy urlop, pracownikowi nie przysługuje zasiłek opiekuńczy na dziecko, nie choruje i nie przebywa akurat w kwarantannie, ponieważ tak jak już pisałam, zamknięcie restauracji ro nie wina pracownika, co do zasady należy mu się wynagrodzenie za pracę. Nawet jeżeli nie ze swojej i nie z Twojej winy nie może chwilowo tej pracy świadczyć.
Jednocześnie, ponieważ sytuacja jest absolutnie wyjątkowa, a żaden bądź prawie żaden pracodawca nie byłby w stanie dźwignąć obowiązku wypłacania pracownikom wynagrodzenia za czas przymusowego przestoju, z pomocą przychodzi Państwo.
Zarówno na wiosnę, jak i teraz pojawiły się zatem mechanizmy, które mają pomóc restauratorom w wypłacaniu wynagrodzenia swoim pracownikom. Pisałam o tym między innymi we wczorajszym wpisie, do którego link zostawiam tu.
O wszystkich dostępnych formach pomocy dla pracodawców – restauratorów pisałam jednak przede wszystkim na prawie 80 stronach Poradnika na czas pandemii, który możesz pobrać BEZPŁATNIE, klikając w ten link. To właśnie w nim, szczegółowo i kompletnie, opisałam w jednym miejscu wszystkie dostępne formy pomocy w uzyskaniu dofinansowania do wynagrodzeń pracowników.
Nieszczęsna umowa o dzieło.
Wielu z Was pisze do mnie, że obecnie zaoferowana przez Państwo pomoc nie obejmuje pracowników gastronomii pracujących w oparciu o umowy o dzieło. Tak, wiem o tym.
Piszecie mi również, że wiosną było inaczej i że tarcza antykryzysowa przewidywała wypłatę świadczenia postojowego dla takich osób. Tak, o tym też wiem.
Ale zwróć uwagę, że wiosenna tarcza antykryzysowa w ogóle była dość szeroka. Mógł z niej skorzystać w zasadzie każdy, niezależnie od branży i formy zatrudnienia, kto udowodnił pogorszenie sytuacji materialnej w związku z wystąpieniem COVID-19.
Obecnie niestety tak nie jest.
Tarcza obejmuje jedynie wybrane branże, zaś świadczenie postojowe przewidziane zostało tylko dla przedsiębiorców. Nie ma w projekcie propozycji wypłaty świadczeń postojowych dla zleceniobiorców ani osób współpracujących w oparciu o umowy o dzieło.
O ile jednak pracodawca ma szansę uzyskać środki na dofinansowanie wynagrodzeń zleceniobiorców w ramach form pomocy uregulowanych jeszcze w wiosennej tarczy (definicja pracownika na potrzeby tychże dofinansowań rozszerzona została o zleceniobiorców), o tyle sytuacja osób z umowami o dzieło w zasadzie pozostaje poza regulacją.
Dlaczego? Pamiętaj, że o ile już sama umowa zlecenia jest zazwyczaj w gastronomii pewnym nagięciem prawa, o tyle umowa o dzieło jest ich ewidentnym złamaniem. Co do zasady (są jakieś tam małe wyjątki) umowa o dzieło nigdy nie powinna znaleźć zastosowania w gastronomii. Być może właśnie stąd, skądinąd słuszne pod kątem prawnym założenie, że osoby wykonujące pracę w oparciu o umowę o dzieło nie są aktualnie grupą najbardziej wyczekującą pomocy prawnej.
Oczywiście, ja znam realia. Na blogu jednak próbuję przede wszystkim tłumaczyć prawo i próbować je zrozumieć.
Dlatego uważam, że to nie jest dobry moment, aby karać osoby pracujące w oparciu o umowy o dzieło i pozostawiać ich bez jakiejkolwiek pomocy. Liczę też na to, że na etapie procedowania zmiany ustawy przed Sejmem odpowiednie zapisy ulegną jeszcze zmianie, a odpowiednią pomocą zostaną objęci wszystkie osoby pracujące w gastronomii, które wskutek lockdownu ucierpiały.
Jeżeli jednak pytasz mnie o to, co mamy na dziś, odpowiedzieć niestety musi brzmieć, że niewiele.
***
Podsumowując. Nawet w okresie epidemii, jeżeli pracownik może pracować, a Ty nie możesz go wysłać na zaległy urlop, pracownikowi należy się wynagrodzenie za pracę. Ponieważ jest to rzecz jasna koszt, którego prawdopodobnie nie będziesz w stanie ponieść sam, skoro nie możesz prowadzić stacjonarnej działalności, Państwo przygotowało co najmniej kilka różnych form dofinansowania do wynagrodzeń pracowników. Niedoskonałych, ale jednak przygotowało. I być może jeszcze przygotuje. Sam fakt wniesienia takiego, a nie innego projektu nie przesądza o ostatecznym kształcie uchwalonych przepisów. Trzeba czekać. I czasem też zaglądać na bloga. Po to, aby sprawdzić czy i ewentualnie co się zmieniło.
Serdecznie i niezmiennie Cię do tego zachęcam! 🙂