Marta Kosecka

adwokat

Prowadzę Kancelarię Adwokacką w Gdyni. Na co dzień doradzam przedsiębiorcom w zakresie szeroko pojętego prawa gospodarczego i handlowego, a także prawa pracy. Posiadam bogate doświadczenie w obsłudze podmiotów gospodarczych.
[Więcej >>>]

Współpraca Wzory i porady

Sprzedaż alkoholu w dowozie?

Marta Kosecka02 maja 20205 komentarzy

Sprzedaż alkoholu w dowozie? Czy to możliwe? Czy może jednak prawdą jest, że to wykluczone?

Obiecuję, jak dobrniesz do końca, sam się  przekonasz o tym, że dziś będzie krótko, na temat i na czasie 🙂

Zakupy przez Internet od dłuższego czasu stawały się coraz bardziej popularne. Od czasu wybuchu w Polsce epidemii koronawirusa – COVID 19 nastąpił jednak prawdziwy boom na taką formę robienia zakupów. Robione online są wiec obecnie zakupy spożywcze, online kupowane są kwiaty. Właściciele lokali gastronomicznych walczą zaś o jak największą ilość dań sprzedawanych online i dostarczanych w formie dowozu.

Wśród tych lokali gastronomicznych znajdują się jednak również te, które w swojej ofercie mają prawie wyłącznie alkohol albo których wiodącym źródłem zysku jest sprzedaż alkoholu – puby, bary, popularne ostatnio multitapy. Sprzedaż alkoholu to ich być albo nie być.

Jednocześnie cała branża gastronomiczna ma obecnie możliwość działania wyłącznie w formie dowozów lub dań/napojów sprzedawanych na wynos.

Czy ta możliwość dotyczy jednak również sprzedaży alkoholu?

I tak, i nie.

Jak to zatem z tym alkoholem jest?

Sprzedaż na wynos

Co do zasady nie ma problemu, abyś prowadził na wynos sprzedaż alkoholu w butelkach bądź piwa, które po zaopatrzeniu się w odpowiedni sprzęt możesz nawet butelkować bezpośrednio u siebie na miejscu.

Jest tylko jedno ale.. aby móc sprzedawać alkohol na wynos, Twoje zezwolenie powinno obejmować również możliwość sprzedawania alkoholu przeznaczonego do spożycia poza miejscem sprzedaży.

Jeżeli bowiem Twoje zezwolenie obejmuje wyłącznie możliwość sprzedawania napojów przeznaczonych do spożycia w miejscu sprzedaży – aby móc legalnie sprzedawać alkohol na wynos, powinieneś uzyskać dodatkowe zezwolenie – rozszerzyć je o możliwość sprzedawania alkoholu również na wynos.

Tak, tak, cały czas piszę o zezwoleniu. Mam jednak nadzieję, że czytając bloga od dawna, wiesz już że aby sprzedawać alkohol, nie musisz posiadać koncesji 😉 Więcej przeczytasz, klikając w ten link.

Sprzedaż w dowozie

Nieco inaczej jest ze sprzedażą alkoholu w dowozie. Popularnie mówi się ostatnio, że „sprzedaż alkoholu przez Internet nie jest możliwa” – choć jak zaraz sam się przekonasz, nie w samym Internecie leży problem.

Możesz bowiem umożliwić swoim Klientom złożenie zamówienia przez Internet. Możesz również zamieścić na swojej stronie bądź profilach w mediach społecznościowych swoja ofertę. Może być to sprzedaż pojedynczych butelek albo sprzedaż całych zestawów. Co więcej, oni mogą ten alkohol przez Internet kupić. Problem pojawi się dopiero przy dowozie zakupionego alkoholu. Dlaczego?

Otóż jednym z warunków sprzedaży napojów alkoholowych jest wykonywanie działalności gospodarczej w zakresie objętym zezwoleniem na sprzedaż alkoholu tylko przez przedsiębiorcę w nim oznaczonego i wyłącznie w miejscu wymienionym w zezwoleniu.

Tymczasem kiedy na skutek złożenia zamówienia przez Internet, sprzedający dostarcza alkohol do miejsca wskazanego przez kupującego i tam następuje wydanie zakupionego alkoholu, to właśnie w tym miejscu dochodzi do sprzedaży. Miejsce to jednocześnie bezsprzecznie nie jest miejscem wymienionym w zezwoleniu na sprzedaż alkoholu.

Dlatego właśnie sprzedaż alkoholu w dowozie jest co do zasady niemożliwa. Na podstawie wydanego zezwolenia możesz sprzedawać alkohol tylko w miejscu wyraźnie wymienionym w udzielonym Ci zezwoleniu na sprzedaż alkoholu.

Czy to archaiczny nieprzystający do rzeczywistości lat 20. XXI wieku przepis?

Z pewnością, ale jak długo obowiązuje tak długo niestety musisz się do niego stosować. Za jego złamanie grożą poważne konsekwencje, o których napiszę jeszcze poniżej.

Catering piwny

Czy zatem istnieje jakiekolwiek wyjście z tej sytuacji, umożliwiające sprzedaż alkoholu w dowozie? Pod adres wskazany przez Klienta?

Istnieje 🙂 Możliwym do zastosowania rozwiązaniem jest w tej sytuacji zaoferowanie swoim Klientom tzw. cateringu piwnego. W ramach takiego cateringu będziesz dostarczał swoje produkty na imprezy zamknięte, organizowane w czasie i miejscu wyznaczonym przez Klienta, w oparciu o zawartą z nim umowę. Nie ma tutaj znaczenia liczba uczestników takiego przyjęcia. Mogą to być urodziny Marka, na których będzie tylko on sam i jego dziewczyna Agnieszka.

Warunki skorzystania z tego rozwiązania są 3:

  1. musisz posiadać odpowiednie zezwolenie na prowadzenie takiej działalności. Jest to zezwolenie odrębne od podstawowego zezwolenia na sprzedaż alkoholu – tzw. zezwolenie cateringowe, które zezwala na dostarczanie alkoholu na imprezy zamknięte, uregulowane w art. 18¹ ust. 4 ustawy alkoholowej*,
  2. powinieneś zawrzeć umowę na dostawę alkoholu na imprezę zamkniętą do Twoich Klientów. Umowa może być bardzo prosta i krótka. Ustawa alkoholowa* nie wymaga co prawda jej pisemnej formy, ale dla celów dowodowych powinna zostać zawarta właśnie w takiej formie,
  3. żeby móc ubiegać się o takie zezwolenie, Twoja działalność powinna polegać m.in. na dostarczaniu żywności na imprezy zamknięte. Czyli najogólniej mówiąc w PKD powinieneś mieć również wpisane usługi cateringowe.

Jeżeli zatem posiadasz odpowiednie zezwolenia na sprzedaż alkoholu – zezwolenie na sprzedaż alkoholu przeznaczonego do spożycia poza miejscem sprzedaży albo tzw. zezwolenie cateringowe, co do zasady nie na przeszkód co do tego abyś nawet teraz, w tym trudnym czasie, dalej prowadził sprzedaż alkoholu.

Konsekwencje złamania zakazów

Jednocześnie, organizowanie sprzedaży na wynos albo cateringu piwnego bez posiadania odpowiedniego zezwolenia może wiązać się z dość przykrymi konsekwencjami.

I nie pisze tego po to, aby Cię straszyć lub zniechęcać do podejmowania jakichkolwiek prób sprzedania zalegającego u Ciebie alkoholu. Chciałabym jedynie, abyś był świadom ewentualnych ryzyk, z którymi będą się wiązały podejmowane przez Ciebie określone działania.

Konsekwencje działania bez posiadanego zezwolenia lub wbrew warunkom określonym w takim zezwoleniu mogą bowiem być naprawdę poważne. Dlatego uważam, że powinieneś być świadomy, co może Ci grozić. Abyś decydując się na prowadzenie określonej formy działalności w czasie epidemii spróbował zorganizować to w pełni legalnie. A jeżeli nawet zdecydujesz się na jakiekolwiek ryzykowne posunięcia, abyś był świadom z jakimi może wiązać się to konsekwencjami.

Jeżeli zostaniesz złapany na tym, iż nie przestrzegasz określonych w ustawie alkoholowej* warunków sprzedaży napojów alkoholowych, organ wydający zezwolenie może cofnąć wydane zezwolenie na sprzedaż alkoholu. Sankcją dodatkową jest zaś to, że po cofnięciu zezwolenia o ponowne jego wydanie możesz się starać dopiero po upływie 3 lat od dnia wydania decyzji o jego cofnięciu.

Co więcej jednak, jeżeli sprzedajesz alkohol bez wymaganego zezwolenia lub wbrew jego warunkom tak naprawdę popełniasz przestępstwo. I za to przestępstwo możesz zostać ukarany karą grzywny. Dodatkowo, może także zostać orzeczony wobec Ciebie zakaz prowadzenia działalności gospodarczej polegającej na sprzedaży lub podawaniu napojów alkoholowych oraz przepadek.

***

Jak widzisz, problemem nie jest sam Internet. Problemem jest sprzedaż alkoholu w dowozie. Ale i temu problemowi można zaradzić. Musisz tylko posiadać odpowiedni rodzaj zezwolenia na sprzedaż alkoholu.

Ale.. z zezwoleniami  na sprzedaż alkoholu w dobie epidemii koronawirusa wiąże się nie tylko problem jego dostawy. Problemem jest również chociażby kwestia dokonania zapłaty II i III raty opłaty za korzystanie z zezwoleń na sprzedaż alkoholu. Ale o tym już w następnym wpisie. Niedługo. Obiecuję 🙂

 

*ustawa z dnia 26 października 1982 roku o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (t. j. Dz. U. z 2019 roku, poz. 2277), dalej jako: „ustawa alkoholowa„.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: 507 025 782e-mail: kontakt@adwokatkosecka.pl

I znów nie będzie o ZUS-ach i pracownikach 😉 Stwierdziłam jednak, że w temacie tarczy antykryzysowej w Internecie znajdziesz wiele, naprawdę wiele informacji. Tymczasem w zeszłym tygodniu razem z jednym z moich Klientów zmierzyliśmy się z ciekawym i aktualnym problemem. Problemem, który prawdopodobnie zaciekawi wielu z Was.

Otóż jak wiele innych restauracji jedna z wrocławskich restauracji postanowiła POMÓC.

Założenia akcji „obiad dla medyka” były następujące:

  1. zbieramy pieniądze od naszych Klientów, którzy razem z nami chcą pomóc,
  2. restauracja z zebranych środków przygotowuje jedzenie i dostarcza je do placówek medycznych.

Proste no nie? Niby tak, choć jak to w prawie bywa tak do końca jednak nie jest to takie proste.

Zrzutka na jednym z portali internetowych

Pierwszym i naturalnym pomysłem Kamili i Adama, właścicieli restauracji była organizacja zbiórki „obiad dla medyka” na jednym z popularnych portali internetowych. Dobrym wyborem wydaje się być tutaj zrzutka.pl, która nie pobiera dodatkowych prowizji, jest powszechnie znana, wiarygodna. Stworzenie zrzutki jest stosunkowo proste, wystarczy dodać opis i dokonać przelewu weryfikacyjnego. Jeżeli zbiórka z góry organizowana jest dla konkretnego beneficjenta – konkretnego podmiotu, powinniśmy również uzyskać jego zgodę na jej zorganizowanie. Później wystarczy już tylko nagłaśniać zbiórkę na naszych profilach w mediach społecznościowych.

Więcej informacji na temat zrzutek związanych z koronawirusem COVID-19 znajdziesz pod tym linkiem.

Przynajmniej do tego etapu wszystko wydaje się być bardzo proste. Potem jednak zaczynamy myśleć o kasie fiskalnej, podatkach i takich tam.. i zaczyna robić się ciekawie 🙂

Czy pieniądze wpłacane na zrzutkę powinieneś ewidencjonować na kasie fiskalnej? Nie.

Na kasie fiskalnej powinieneś ewidencjonować jedynie sprzedaż towarów. Przekazanie pieniędzy celem darowizny, tytułem darmym takiej sprzedaży nie stanowi. Co więcej, jako restaurator jesteś w tym przypadku organizatorem zbiórki – nie jesteś jej beneficjentem. To nie Ty osiągniesz zysk. Ty jesteś jedynie przekaźnikiem, uczestniczysz w tym jedynie od strony technicznej. Dlatego kasę fiskalną możesz w tym wypadku zostawić w spokoju 😉

Koszty uzyskania przychodu?

W tym miejscu powstaje jednak pytanie – skoro nie ma sprzedaży, to czy produkty, z których przygotowujesz „obiad dla medyka” stanowią koszty Twojej restauracyjnej działalności? Wydaje się, że tu również odpowiedź powinna być przecząca. Przypomnę jedynie, że do kosztów prowadzonej działalności możemy zaliczyć te z kosztów, które prowadzą do osiągnięcia przychodu bądź jego utrzymania. Słowem – za pomocą tego kosztu, masz osiągnąć zysk.

Dlatego też, skoro w tym wypadku zysku nie osiągasz, a jesteś jedynie przekaźnikiem, czy też konkretnie w tym wypadku zamiennikiem pieniędzy na posiłki, nie prowadzi to do osiągnięcia przez Ciebie zysku. Gdybyś zaliczył produkty, z których  przygotujesz „obiad dla medyka” w koszty, zyskałbyś na tym podatkowo. A przecież masz być jedynie przekaźnikiem.. a skoro tak, to nie powinieneś osiągnąć z tego tytułu jakiejkolwiek korzyści podatkowej.

Po prostu, taka transakcja powinna być dla Ciebie zupełnie ambiwalentna. Dlatego też powinieneś takich wydatków, które mają być przeznaczone na przygotowanie „obiadu dla medyka”, pilnować. Po pierwsze, żeby móc później właściwie rozliczyć się z wydanych kwot, a po drugie po to, aby nie mieć późniejszych problemów z fiskusem.

Od razu uprzedzam, podobne wątpliwości powstaną w podatku VAT, dlatego zdecydowanie lepiej zorganizować..

Odpłatna sprzedaż posiłków

Mimo, iż zebranie pieniędzy w formie zrzutki wydaje się najlepszą formą zorganizowania akcji „obiad dla medyka”, chciałabym jednak zaproponować Ci inne, w mojej ocenie, lepsze rozwiązanie.

Zamiast zbierać pieniądze, a następnie przygotowywać posiłki, możesz po prostu sprzedawać i przygotowywać posiłki. Przyjęcie takiego rozwiązania spowoduje co prawda, iż sprzedaż będzie musiała zostać zewidencjonowana na kasie fiskalnej, ale dla osoby która chce przekazać swoje pieniądze na obiad dla medyka forma zapłaty nie będzie miała dużego znaczenia. To prawda, że zapłaci VAT, ale nie powinien być to koszt, który odstraszy potencjalnych darczyńców.

Dla Ciebie natomiast takie rozwiązanie jest bardzo korzystne. Nie musisz martwić się kosztami uzyskania przychodu  – skoro sprzedajesz, przygotowanie posiłku stanowi bowiem Twój koszt. Z punktu widzenia podatkowego, taką pomoc rozliczysz po prostu jak normalną sprzedaż. Może po prostu obniżysz cenę (aby odzwierciedlała wyłącznie koszty produkcji) oraz zaproponujesz pokrycie kosztów dowozu. To będzie Twój wkład w organizowaną pomoc 🙂

Rozliczenie

No właśnie, kolejną kwestią jest rozliczenie otrzymanych pieniędzy. Jako organizator akcji „obiad dla medyka” powinieneś wykazać, na co spożytkowałeś zebrane pieniądze. Jeżeli zorganizujesz zbiórkę, to wręcz jesteś do tego zobligowany. Serwisy internetowe, za pomocą których możesz zorganizować zbiórkę wymagają  bowiem, aby udowodnić, iż zebrane pieniądze zostały spożytkowane we właściwy sposób. A jeżeli organizujesz akcję „obiad dla medyka” w formie sprzedaży posiłków to również powinieneś udowodnić, że faktycznie posiłki te zostały przygotowane i dostarczone do personelu medycznego.

Jak takie rozliczenie powinno wyglądać? Bardzo prosto. Po prostu, doręczając „obiady dla medyka” powinieneś poprosić placówkę medyczną o podpisanie protokołu dostarczenia określonej ilości posiłków, a następnie udostępnij jego skan na stronie zbiórki bądź w na swoich profilach w mediach społecznościowych.

Pomoc ze strony przedsiębiorców

W przypadku przedsiębiorców sprawa wygląda nieco inaczej. Jeżeli bowiem przedsiębiorca będzie chciał wziąć udział w akcji „obiad dla medyka” raczej nie kupi wyłącznie jednego posiłku i raczej oprócz dobrego serca kierowała nim będzie chęć odliczenia od własnego dochodu poczynionej darowizny na rzecz walki z koronawirusem.

Dlatego, aby umożliwić to kupującemu, ważne jest aby posiadał on wyraźne dowody przekazania darowizny. Powinniście  zatem zawrzeć pomiędzy sobą krótką, ale pisemną umowę. Na początku umowy powinna znajdować się preambuła, w której określicie, jaki jest cel jej zawarcia.

Przykładowo:

Zważywszy, iż:

  1. Sprzedawca prowadzi restaurację/przedsiębiorstwo cateringowe, w ramach którego zajmuje się przygotowywaniem i dostawą posiłków pod adres wskazany przez klienta,
  2. w Polsce 20 marca 2020 roku ogłoszono stan epidemii w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2 – koronawirusem COVID-19,
  3. w kraju potrzebna jest szeroka pomoc finansowa i rzeczowa dla personelu medycznego, który podejmuje działania w związku  z przeciwdziałaniem COVID-19,
  4. Kupujący postanowił przekazać darowiznę na rzecz walki z koronawirusem COVID-19 w postaci sfinansowania posiłków dla personelu medycznego, który podejmuje działania w związku z przeciwdziałaniem COVID-19,

Strony postanawiają zawrzeć umowę następującej treści: (…).

Sama umowa powinna brzmieć dość klasycznie – co sprzedajesz, za jaką cenę, gdzie posiłki powinny zostać dostarczone, na jakich zasadach ma nastąpić płatność.

Pamiętaj jednak, że umowa to w tym wypadku  dopiero połowa sukcesu. Potrzebujesz jeszcze protokołu przekazania darowizny. Oczywiście pod warunkiem, że to Ty jako restaurator dowozisz zakupione „obiady dla medyka” pod adres placówki medycznej, wskazany przez klienta. Protokół powinien zostać więc podpisany przez Twojego pracownika, które reprezentuje w tym wypadku darczyńcę oraz przedstawiciela obdarowanej placówki medycznej. Protokół powinien również wskazywać, co zostało przekazane w ramach darowizny oraz na jaki cel.

Uregulowania odnośnie protokołu powinny znaleźć się również w samej umowie. Tak żeby o protokole pamiętać i go nie przeoczyć przy dostawie bo w razie ewentualnej kontroli nasz darczyńca bez protokołu może wpaść w tarapaty 🙂

Po co o tym wszystkim piszę?

A właśnie po to, żeby takich tarapatów uniknąć. Zarówno z Twojej strony jako restauratora, ale także z punktu widzenia darczyńcy, który chce podzielić się z innymi w ramach akcji „obiad dla medyka”.

Mówiłam już o tym wielokrotnie. Ale pamiętaj, że choć dziś wydaje się to może odległe, epidemia minie. A kontrole podatkowe nie tyle będą trwały, co na pewno będą wzmożone. Dlaczego? To dość prosty mechanizm. Skoro Skarb Państwa będzie pusty, czymś będzie trzeba go napełnić. Obym przesadzała, ale w takim wypadku wzmożenie kontroli podatkowych to dla rządzących całkiem dobry pomysł na podreperowanie budżetu.

***

PS nr 1. A jeżeli o ZUS-y i pracowników chodzi.. Z czystym sumieniem polecam Ci zajrzeć przykładowo na stronę Powiatowego Urzędu Pracy w Gdyni – wszelka dostępna pomoc dla pracodawców i pracowników jest tam opisana naprawdę prosto i przejrzyście. Tutaj wklejam link do strony. A gdybyś miał jakieś pytania, wiesz gdzie pisać i gdzie dzwonić 🙂 A ja już tak na serio, naprawdę postaram się poświęcić temu tematowi jeden z najbliższych wpisów.

PS nr 2. Obowiązek zainstalowania kas fiskalnych online dla branży gastronomicznej i hotelarskiej zostanie przesunięty!  Nowe kasy online według najnowszych informacji będą obowiązkowe dopiero od 1 stycznia 2021 roku. A więcej o kasach fiskalnych online przeczytasz w tymw tym miejscu.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: 507 025 782e-mail: kontakt@adwokatkosecka.pl

Tak wiem, pakiet antykryzysowy. To znaczy, wróć, tarcza antykryzysowa. ZUSy, podatki, wynagrodzenia pracownicze. O wszystkim tym obiecałam napisać. I obietnicy zamierzam dotrzymać. Chciałabym jednak przekazać Wam rzetelne informacje. Nie pisać o zapowiedziach medialnych czy hasłowych sformułowaniach zamieszczanych na ministerialnych stronach internetowych. Chciałabym napisać Ci o rozwiązaniach przyjętych i obowiązujących. Dlatego czekam.

A tak swoją drogą to już wiemy, że raczej te rozwiązania, na które czekamy będą niewystarczające. Niestety. I po ich analizie, będziemy jednak musieli szukać innych rozwiązań, które można zastosować w tej kryzysowej sytuacji.

[EDIT] O wszystkich rozwiązaniach przygotowanych w ramach tzw. tarczy antykryzysowych napisałam dla Ciebie w ebooku, który możesz pobrać za darmo na blogu, klikając w ten link. Wystarczy, że zapiszesz się na bezpłatny newsletter, a cały gastronomiczny niezbędnik, zawierający ponad 70 stron porad prawnych na czas pandemii i nie tylko, będzie Twój ?

Ale na ten moment wiemy już także, że jeżeli chodzi o czynsz za najem lokalu, rządzący niestety nie wyciągnęli pomocnej dłoni. To znaczy wyciągnęli, szkoda tylko że wyłącznie do najemców powierzchni w dużych galeriach handlowych.

Branża gastronomiczna musi radzić sobie sama.

Co zatem robić kiedy restauracja zamknięta albo ledwo co zarabia na jedzeniu na dowóz, a czynsz za najem lokalu wynosi kilka bądź nawet kilkanaście tysięcy złotych?

Już na wstępie Ci powiem, że sytuacja wcale nie jest prosta. I nie ma jednego cudownego rozwiązania, którym moglibyśmy zmusić wynajmującego do odstąpienia od pobierania czynszu za najem.

Najpierw jednak definicja. Czym tak naprawdę ten najem jest?

Przez umowę najmu wynajmujący zobowiązuje się oddać najemcy rzecz do używania na czas oznaczony bądź nieoznaczony, a najemca zobowiązuje się płacić wynajmującemu umówiony czynsz.

Czy definicja najmu obejmuje osiąganie zysku? Czy używanie rzeczy obejmuje osiąganie zysku? Niestety nie.

Najem to nie dzierżawa. Nie obejmuje pobierania pożytków z przedmiotu najmu. Dlatego Ty będziesz tłumaczył swojemu wynajmującemu, że nie możesz prowadzić swojej działalności albo prowadzisz ją jedynie w ograniczonym zakresie. A Twój wynajmujący będzie tłumaczył Ci, że OK on to rozumie, ale nadal używasz tego lokalu. Nadal trzymasz w nim swoje rzeczy, nadal masz klucze. Nadal możesz swobodnie nim dysponować. Co gorsze, to raczej on będzie miał w takim wypadku rację.

Co zatem zrobić? Czy naprawdę nie ma żadnego wyjścia?

Przeanalizujmy.

1. Wypowiedzenie umowy najmu

Część osób twierdzi, że trzeba po prostu wypowiedzieć umowę najmu.

Czy to dobry pomysł? Absolutnie nie!

Przecież zakładamy, że większość, o ile nie wszyscy, jak pandemia się skończy będą chcieli nadal prowadzić swoją działalność. Po co zostawać bez lokalu, organizować przeprowadzkę. A potem wynajmować nowy lokal i dostosowywać go do działalności Twojej restauracji. Nie mówiąc już o tym, że przecież nasi Klienci są przyzwyczajeni do miejsca, w którym znajduje się nasza restauracja, a jej przeniesienie to duże wyzwanie marketingowe. Przecież to kolejne niepotrzebne koszty. Koszty, których tak bardzo chcemy uniknąć.

Poza tym, w umowach masz przeważnie określony czas wypowiedzenia, często nawet półroczny. Zanim on upłynie, pewnie będzie już po strachu i działalność będzie mogła być kontynuowana. A czy przepisy prawa dają nam możliwość natychmiastowego wypowiedzenia umowy najmu? Raczej nie. Jak napiszę jeszcze powyżej, z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków, o rozwiązaniu umowy może orzec Sąd. Ale to wyłącznie decyzja Sądu. Najemca czy wynajmujący nie mogą samodzielnie zastosować takiego rozwiązania.

O wypowiadaniu umowy najmu już kiedyś pisałam, możesz przenieść się do tego wpisu klikając tu.

Wypowiedzenie mogłoby mieć tylko jedno uzasadnienie (oczywiście oprócz całkowitej likwidacji restauracji – ale ten scenariusz stanowczo odrzucamy!) Mianowicie, może się okazać, a nawet prawdopodobnie będzie tak, że po epidemii ceny lokali drastycznie spadną. Może wówczas udałoby się wynająć lokal za o wiele niższą cenę. Ale to tylko gdybanie. I jak sądzę rozwiązanie, na które nie zdecyduje się zbyt wielu przedsiębiorców.

2. Porozumienie z wynajmującym

Może powinnam napisać o tym na koniec, ale napiszę już tu. Dlatego, że to powinno być rozwiązanie najpopularniejsze i najczęściej stosowane przy uregulowaniu umów najmu. Skontaktuj się więc z wynajmującym, najpierw do niego zadzwoń, a potem wystosuj oficjalnego maila. Przedstaw jak wygląda sytuacja Twojej restauracji, powołaj się na Waszą dotychczasową bezproblemową współpracę. Jeżeli wynajmujący początkowo będzie niechętny obniżce czynszu, wspomnij o tym że obecnie raczej nie znajdzie innego najemcy, więc no.. lepszy rydz niż nic 😉

Oczywiście, musimy mieć na uwadze, że często nie będzie to obniżka 100%. Wynajmujący też człowiek i pieniądze do życia są mu potrzebne. Owszem, powinien nas zrozumieć i czynsz obniżyć, ale musimy zdawać sobie sprawę z tego, że pewnie część czynszu będzie chciał uzyskać. I może mieć w tym sporo racji. Zwłaszcza w kontekście tego o czym pisałam na początku. Nie możemy utożsamiać najmu z osiąganiem zysku. A skoro lokal zajmujemy, zasadne jest osiągnięcie porozumienia, czyli najczęściej ustalenia odpowiedniej obniżki czynszu. Zwłaszcza, jeżeli faktycznie działamy z dowozami lub daniami na wynos.

I oczywiście kwestia podstawowa – cokolwiek ustalicie, ustalcie to na piśmie!

Tak żeby to co ustalicie było pewne. Żeby wynajmujący nie próbował później twierdzić, że ustalenia były inne, albo co gorsza, że w ogóle ich nie było.

A co jeżeli nie pójdzie tak łatwo. I wynajmujący będzie obstawał przy tym, że bez względu na wszystko należy się mu cały czynsz? A wtedy to już trzeba użyć argumentów prawnych. A najlepiej już trochę tych prawnych argumentów użyć na samym początku. Na pewno nie zaszkodzi 😉

[UWAGA!] W moim sklepie online czeka na Ciebie wzór wniosku o obniżenie czynszu za najem lokalu z uwagi na COVI-19. Wzór wniosku zawiera szereg argumentów – prawnych  i nie tylko, które mają za zadanie przekonać wynajmującego, że sytuacja jest nadzwyczajna, a ich obowiązkiem jest obniżenie czynszu za najem lokalu. Pamiętaj również, że epidemia wcale jeszcze nie minęła. I pewnie przez długi czas jeszcze nie minie. Sama gastronomia zaś nadal nie pracuje jeszcze na pełnych obrotach. Dlatego nadal uzasadnione jest wnioskowanie o obniżenie czynszu za najem lokalu. I to zarówno wtedy, gdy nigdy jeszcze nie składałeś takiego wniosku, jak i w sytuacji, w której poprzednio obowiązujące porozumienie przestało już obowiązywać. Wiem bowiem, że często wynajmujący proponowali przykładowo 3-miesięczne obniżki czynsz.

Wzór wniosku możesz kupić, klikając w ten link.

3.  Argumenty prawne.

Teorii w jaki sposób można ugryźć temat od strony prawnej jest co najmniej kilka. Bardzo krótko postaram Ci się je tutaj opisać. I napisać dlaczego niektóre z nich, choć z nazwy wydają się być rozwiązaniami nadzwyczaj dopasowanymi do obecnej sytuacji nie koniecznie są takie z punktu widzenia prawa.

Musimy także pamiętać, że sytuacja jest szczególna. Dotychczasowe orzecznictwo niewiele może nam pomóc bo nigdy żaden polski Sąd w podobnej sytuacji nie orzekał. Więc jak wszystko się skończy, Sądy będą orzekały i rozstrzygały ewentualne spory. Bo na pewno wiele tych spraw znajdzie swój finał w Sądzie. Tego nie unikniemy.

Dlatego tak ważne jest to, aby już teraz odpowiednio przekonująco wyłożyć swoje racje wynajmującemu. Zapewne wielu z nich po takim „fachowym piśmie” zmieni swoje zdanie co do obniżenia czynszu za najem lokalu, mimo iż początkowo byli temu niechętni. A z drugiej strony jeżeli i tak ostatecznie odmówi, dobrze już teraz odpowiednio przygotować się na ewentualny proces.

Siła wyższa i zwolnienie z odpowiedzialności.

Ten termin od jakichś dwóch tygodni wszyscy powtarzamy jak mantrę. Sama pisałam już o sile wyższej chociażby we wpisie o organizacji imprez okolicznościowych w czasach pandemii (link).

Jak ma się ona jednak do umowy najmu lokalu?

Tak jak pisałam poprzednio, siła wyższa powoduje, że strona która nie wykonała swojego zobowiązania nie ponosi za to odpowiedzialności, o ile udowodni, że zachodzi związek przyczynowy między zdarzeniem wywołującym siłę wyższą a niewykonaniem umowy. Siła wyższa powoduje, że nie ponosisz negatywnych konsekwencji niewykonania umowy – to znaczy nie płacisz kar umownych, odszkodowań. Nie powoduje jednak, że znika świadczenie główne w postaci obowiązku zapłaty czynszu. Owszem, być może z opóźnieniem, bez odsetek, ale najem lokalu trwa, a obowiązek zapłaty pozostaje.

Oczywiście jeżeli w umowie masz klauzulę siły wyższej może ona inaczej uregulować skutki jej wystąpienia. Wtedy powyższe Cię nie dotyczy. Choć z doświadczenia wiem, że takie klauzule znajdują się w niewielu umowach.

Niemożliwość świadczenia, za którą nie odpowiada dłużnik/żadna ze stron.

Przepisy art. 475 i 495 kodeksu cywilnego przewidują odpowiednio, że jeżeli świadczenie stało się niemożliwe na skutek okoliczności za które dłużnik/żadna ze stron nie ponosi odpowiedzialności, zobowiązanie wygasa/strona która miała to świadczenie spełnić, nie może żądać świadczenia wzajemnego.

Tu również wracamy do pierwotnego problemu. Najem lokalu trwa, a umowa najmu jest umową dwustronnie zobowiązującą. Tak więc jeżeli Ty twierdzisz, że nie musisz płacić, nie możesz żądać od wynajmującego, aby dalej wynajmował Ci lokal. Poza tym, w mojej ocenie, żadne ze świadczeń nie jest w tej sytuacji niemożliwe. Wynajmujący może bowiem nadal wynajmować Ci lokal (i to czyni). A Ty masz (przynajmniej obiektywnie) możliwość płatności czynszu. Niestety, ale ocena czy świadczenie jest niemożliwe do spełnienia, musi być bowiem oceną obiektywną, a nie subiektywną. Obiektywnie zaś, zapłata czynszu jest jak najbardziej możliwym do spełnienia świadczeniem.

Dlatego mimo szumnych nazw, zarówno siła wyższa, jak i niemożliwość świadczenia, niekoniecznie odnoszą się do umów najmu lokalu w trakcie pandemii. Ale mamy jeszcze jedno rozwiązanie. To najsłuszniejsze.

Rebus sic stantibus. Nadzwyczajna zmiana stosunków.

Dlatego, o ile w przypadku umów o organizację przyjęć mówimy o sile wyższej (pisałam o tym tu), w przypadku najmu lokalu powinniśmy mówić o nadzwyczajne zmianie stosunków. Jest to klauzula, która stanowi wyjątek od zasady, że umów należy dotrzymywać. Ma wyjątkowy i nadzwyczajny charakter. Ale i nasza obecna sytuacja jest wyjątkowa i nadzwyczajna. Należy więc spodziewać się, że to właśnie opierając się na tej klauzuli, Sądy będą rozstrzygały spory z najmem lokalu w tle. Jak więc brzmi ta klauzula?

Jeżeli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby powiązane z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, czego strony nie przewidziały przy zawarciu umowy, sąd może po rozważeniu interesów stron, zgodnie z zasadami współżycia społecznego, oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy. Rozwiązując umowę sąd może w miarę potrzeby orzec o rozliczeniach stron.

To jest właśnie to antidotum, które powinniśmy stosować w sytuacji, w której nasz wynajmujący nie będzie chciał nawet słyszeć o obniżce czynszu. To właśnie w klauzuli rebus sic stantibus chodzi o zmianę stosunków, której strony nie mogły przewidzieć w chwili zawarcia umowy. Nikt z nas nie ma chyba jednak wątpliwości, że tego co dzieje się teraz, nie mógł przewidzieć nikt.

Ale musisz też zauważyć, że Sąd w takim wypadku oznaczy sposób wykonania zobowiązania i wysokość świadczenia. Czyli prawdopodobnie obniży czynsz za najem lokalu, a nie zwolni Cię całkowicie z jego ponoszenia. Musimy być tego świadomi, chociażby negocjując z wynajmującym.

Powołując się na tę klauzulę możemy obniżyć czynsz polubownie, a jeżeli to się nie uda, pozostanie nam droga sądowa. Dlatego dobrze pisemnie uświadomić wynajmujących, że są przepisy, które taką sytuację przewidują. Że mogą one zostać zastosowane, I co świadczy o tym, że zostaną one zastosowane przez Sąd. Na Twoją korzyść i zarazem niekorzyść wynajmujących. W wielu przypadkach sporów na tle umów o najem lokalu taka dobrze dobrana argumentacja może pomóc w uniknięciu sporu sądowego w ogóle.

Choć oczywiście całkowicie takich sporów pewnie nie unikniemy. I to nie tylko dlatego, że wynajmujący w ogóle nie będą skorzy do obniżania czynszów za najem lokalu. Bo przecież spory mogą powstawać też na tle tego, ile taka obniżka właściwie powinna wynosić.

4. Po prostu przestanę płacić czynsz za najem lokalu

Czy dobrym pomysłem jest po prostu przestać płacić? Nie.

Nie rób tego. A przynajmniej staraj się tego nie robić. Wiadomo, że nie zawsze będzie to możliwe.

Jeżeli bez próby walki o to, żeby czynsz obniżyć po prostu przestaniesz płacić, będzie to działało wyłącznie na Twoją niekorzyść. Samowolny brak płatności może oznaczać nie tylko wypowiedzenie umowy najmu. Jeżeli sprawa trafi do Sądu, dobrze jeżeli będziesz w stanie wykazać swoją aktywność w polubownym załatwieniu sprawy.

Ja wiem, że na forach gastronomicznych można przeczytać, że w zasadzie to wszystko możemy odpuścić bo i tak nikt nam nic nie zrobi. Takie dobre rady miał dla nas między innymi Pan Marcin:

A dajcie spokój ludzie! Nic nie płaćcie. Żaden Sąd nie każe Wam zapłacić za taki czynsz!

A poza tym! Nie będziesz mieć pieniędzy, to i tak nie zapłacisz. Nawet komornikowi.

Tak jak pisałam już wyżej. To nie do końca jest tak, że najem nie może być wykonywany bo on trwa. Ale ponieważ nie możesz normalnie prowadzić w tym najmowanym lokalu działalności, na pewno zasadna jest obniżka czynszu. Ale nie możemy zakładać, że Sądy nie będą zasądzać tych płatności w wyrokach! Nie wiem skąd takie założenie. Przecież to nie z winy wynajmującego zamknięto restauracje. Oni się ze swych umów wywiązują. Dlatego dbajmy o swoje interesy, ale bądźmy przy okazji sprawiedliwi i solidarni z innymi 🙂 Obniżka? Jak najbardziej. Liczenie na to, że Sąd powie: „Restauratorze! Masz rację, nic nie musisz płacić!” No nie.

A co do egzekucji. To również nie jest takie proste. Większość małych restauracji prowadzona jest jako jednoosobowe działalności gospodarcze, spółki cywilne. Przecież w takiej sytuacji odpowiadamy za zobowiązania całym swoim majątkiem. Taki dług może ciągnąć się za nami przez całe lata. Dlatego powinieneś zrobić wszystko, aby on nie narastał. I absolutnie wystrzegać się podejścia Pana Marcina. Bo może ono przynieść więcej szkody niż pożytku.

Podsumowując, jeżeli chodzi o najem lokalu, słowa klucze to:

  1. nadzwyczajna zmiana stosunków,
  2.  obniżenie czynszu,
  3. porozumienie, koniecznie na piśmie.

Powodzenia! A gdybyś potrzebował pomocy, pamiętaj, że jestem do dyspozycji 🙂

PS. Liczę na to, że w kolejnym wpisie będę wreszcie mogła się odnieść do sytuacji z pracownikami i należnościami publicznoprawnymi. To znaczy pewnie w kilku kolejnych wpisach, bo regulacje zawarte w nowej ustawie i to co zostało w niej pominięte, to na pewno będzie materiał na niejeden blogowy wpis.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: 507 025 782e-mail: kontakt@adwokatkosecka.pl

Wiem, że w niedzielę zapowiadałam nieco inną tematykę wpisu. Miało być o ZUS-ach, podatkach, pomocy Państwa w dopłatach do wynagrodzeń pracowników. Co z tego kiedy u jednego z Ministrów wykryto zakażenie koronawirusem, reszta rządu została poddana badaniom, a dzisiejsza Rada Gabinetowa u Prezydenta została odwołana. Tym samym odwlecze się trochę w czasie ogłoszenie założeń czy też nawet projektu nowej specustawy dotyczącej gospodarki.

Ale nic straconego. Napiszę dzisiaj o innym, ale wydaje mi się niemniej ważnym problemie. Problemie, który od niedzieli wieczora bez końca przewija się na wszystkich gastronomicznych grupach.

Tak, wiem, że w niedzielę wieczorem w jednej ze stacji telewizyjnych mogliśmy się dowiedzieć, że nie ma obecnie przeszkód co do tego, aby… organizować wesela i inne przyjęcia okolicznościowe.

Pokazał mi tego newsa mój mąż, który sam przecierał oczy ze zdziwienia.

A dokładnie, zadane pytanie brzmiało:

Czy zakaz zgromadzeń powyżej 50 osób dotyczy również wesel? Zwłaszcza, ze przyjeżdżają goście z Polski i świata.

Odpowiedź natomiast brzmiała:

Możecie się Państwo bawić.

Dokładna użyta tam argumentacja była taka, że wesele nie jest zgromadzeniem publicznym. Że za takie może być uznane tylko zgromadzenie na wolnej przestrzeni, nieoznaczonej imiennie liczbie osób, w celu przeprowadzenia obrad lub wyrażenia opinii w danej sprawie, wobec czego wesele raczej się nie kwalifikuje.

koronawirus, wesela, gastronomia, restauracja

I wiecie co?

Ja poniekąd jestem w stanie się z tą interpretacją zgodzić!

Zdziwieni? 😉

Jestem się z nią w stanie zgodzi o tyle, że nie ma przeszkód aby obecnie kilka, kilkanaście bądź nawet kilkadziesiąt osób z rodziny wspólnie się spotkało.

Choć to bardzo nierozsądne i każdemu odradzam tego typu spotkań!

Nie mogę się jednak zgodzić się z wielokrotnie powielaną w dyskusjach w kilku grupach gastronomicznych informacją, że w najbliższych dnia bez przeszkód można zorganizować w restauracji wesele czy inne przyjęcie okolicznościowe.

W kilku z nich sama wzięłam udział. Moi rozmówcy przekonywali mnie, że:

nie mogą się odbywać zgromadzenia publiczne powyżej 50 osób, a impreza prywatna nie jest zgromadzeniem publicznym w myśl przepisów

jeżeli lokal jest zamknięty i obsługuje tylko określoną grupę to nie ma przeciwwskazań żeby wywiązać się z umowy.

Moim zdaniem autorka wypowiedzi w stacji telewizyjnej odnosiła się bowiem wyłącznie do kwestii zgromadzeń publicznych, pomijając przy tym ograniczenia w prowadzeniu działalności gastronomicznej. Bo i pytanie w zasadzie nie tego dotyczyło. Dlatego też wyprowadzanie z tej wypowiedzi wniosku, że restauracje mogą organizować przyjęcia weselne i inne jest jednak moim zdaniem zbyt daleko idącą interpretacją.

Tymczasem leży przede mną rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 13 marca 2020 roku w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego.

Zgodnie z § 5 ust. 1 pkt 1 lit. a (tak wiem, strasznie dużo tych numerków 😉 tego rozporządzenia:

Od 14 marca 2020 roku do odwołania ustanawia się czasowe ograniczenie prowadzenia przez przedsiębiorców działalności polegającej na przygotowywaniu i podawaniu posiłków i napojów gościom siedzącym przy stołach lub gościom dokonującym własnego wyboru potraw z wystawionego menu, spożywanych na miejscu (ujętej w Polskiej Klasyfikacji Działalności w podklasie 56.10.A), z wyłączeniem realizacji usług polegających na przygotowywaniu i podawaniu żywności na wynos lub jej przygotowywaniu i dostarczaniu oraz działalności restauracyjnej lub barowej prowadzonej w środkach transportu (…).

W tym wypadku bez wątpienia nakładają się na siebie dwie kwestie – kwestia organizowania zgromadzeń i kwestia ograniczenia działalności w branży gastronomicznej. I o ile można zorganizować prywatne zgromadzenie w formie wesela, o tyle w mojej ocenie nie można go urządzić w restauracji, domu weselnym etc.

Restauratorzy mają bowiem odgórny zakaz prowadzenia działalności polegającej na przygotowywaniu i podawaniu posiłków i napojów gościom siedzącym przy stołach. Jak to pogodzić z weselem, gdzie Goście siedzą przy stolikach, a posiłki są im podawane do stolika?

Czym różni się takie wesele od normalnej działalności restauracji, gdzie 12 Gości siedzi przy 3 stolikach i konsumuje posiłek? Jakie byłoby ratio legis wprowadzania zakazu prowadzenia działalności restauracyjnej „na miejscu”, gdyby jednocześnie można było organizować przyjęcia zamknięte? Czy wystarczyłoby wówczas przyjąć rezerwację na 20 osób i zamknąć restaurację dla osób z zewnątrz?

Rozumiem, że sytuacja jest trudna. Że restauratorzy chcą pracować. Zarabiać, dawać pracę. Ale powyższe rozwiązania stanowiłyby jednak w mojej ocenie obejście prawa. Sens wprowadzenia tych ograniczeń jest jasny: nie powinno na sali w restauracji przebywać w tym samym czasie nawet kilka bądź kilkanaście osób. Dlatego po odbiór zamówień na wynos powinniśmy wchodzić pojedynczo. Dlatego pojedynczo wchodzimy na pocztę. Do piekarni.

Dlatego też w mojej ocenie restaurator nie może zgodzić się zorganizowanie przyjęcia okolicznościowego – nie tylko wesela, ale także chrzcin, rocznic, spotkań firmowych.

*

Moim zdaniem jedyną formą zorganizowania przyjęcia okolicznościowego jaką można obecnie zorganizować to dowóz na wynos jedzenia  pod adres wskazany przez Klienta. To ile osób spożywało będzie ten posiłek i biesiadowało u Klienta pozostaje poza zakresem odpowiedzialności restauratora. I taka forma przyjęcia pozostaje zgodna z odpowiedzią na pytanie, czy zakaz zgromadzeń dotyczy również wesel. Zakaz zgromadzeń nie, zakaz prowadzenia działalności restauracyjnej w mojej ocenie tak.

Jeżeli natomiast restaurator sam zorganizuje u siebie takie przyjęcie, jest narażony na kary, o których pisałam w poprzednim wpisie. Możesz szybko się do niego przenieść klikając w ten link.

A musimy pamiętać, że Sanepid od poniedziałku ostro kontroluje czy Goście siedzą przy stolikach w restauracji. Sprawdzają nawet czy nie siedzą przy stolikach wystawionych na zewnątrz. W takiej sytuacji organizowanie wesela na 100 osób w restauracji nie wydaje się być rozsądnym pomysłem.

O zadatkach i zaliczkach raz jeszcze.

Pisałam o tym, w piątkowym wpisie (kliknij tu, aby się do niego przenieść), ale w związku z licznie pojawiającymi się w tym temacie pytaniami, i tu raz jeszcze krótko te pytania podsumuję.

Na początek przypomnę, że:

  • od 14 marca do odwołania mamy w Polsce stan zagrożenia epidemicznego,
  • działalność restauracyjna została znacząco ograniczona,
  • organizacja przyjęć jest niemożliwa, co niewątpliwie jest spowodowane tzw. siłą wyższą – nie ma w tym winy żadnej ze stron umowy.

Co zatem dzieje się z zawartymi umowami na organizację przyjęć?

Strony powinny się naradzić co dalej. Czy rozwiązują umowę czy przenoszą przyjęcie na inny termin. Jeżeli strony zdecydują się na rozwiązanie umowy, kierując się literalnie przepisami, zadatek powinien zostać zwrócony, zaliczka też. Zadatek dlatego, że żadna ze stron nie jest odpowiedzialna za rozwiązanie umowy, a zaliczka dlatego, że co do zasady zawsze jest zwrotna, jeżeli do organizacji przyjęcia nie doszło.

Jedyny wyjątek to sytuacja, w której w momencie kiedy dowiedziałeś się, że przyjęcie nie dojdzie do skutku, poniosłeś już uzasadnione koszty organizacji imprezy. Będzie to przykładowo dotyczyło imprez z weekendu 13-15 marca. Zakładam, że w ubiegłym tygodniu część Klientów potwierdzała jeszcze imprezy, więc i Ty poniosłeś w związku z tym określone koszty.

Co ważne, zwrotu wydatków możesz się domagać zawsze – nie tylko wtedy kiedy zgodnie z umową pobrałeś zaliczkę!

Tak jak jednak pisałam już w poprzednich wpisach zachęcam Was, aby próbować się dogadać z Klientami. Sytuacja jest wyjątkowa. Może Klienci, rozumiejąc ją, zgodzą się przykładowo na oddanie im tylko połowy zadatku?

Na pewno warto próbować.

Co z weselami kwietniowymi? Majowymi?

Już na koniec. Ostatnia kwestia. Czy mogę dziś odwołać wesele, które ma się odbyć 25 kwietnia? Czy Para Młoda może odwołać już dziś wesele, które miało się odbyć 9 maja, a ja mam im zwrócić zadatek?

Moja rada: poczekajmy! Nie wiemy dziś jak się rozwinie sytuacja.  Możliwość powołania się na siłę wyższą jest absolutnie wyjątkową sytuacją. Nie powinno się tego nadużywać. Nie wiemy dziś do kiedy potrwa w Polsce stan zagrożenia epidemicznego. Powinniśmy reagować na bieżąco. Nie pochopnie, ale rozważnie. Z uwzględnieniem interesu restauracji i Klienta.

Dlatego powiem Wam co poradziłam dziś Pani Marcie, która chciała odwołać imprezę z końca kwietnia.

Poradziłam jej, żeby poczekała do początku kwietnia. Powiedziałam jej, że nie dziwię się, że restauracja póki co nie chce zrezygnować z należącej jej się kary umownej przewidzianej na taki wypadek. Że słusznie uważa, iż nie wiadomo czy pod koniec kwietnia  powołanie się na siłę wyższą, nadal będzie uzasadnione.

I jest to rada albo apel głównie dla Klientów restauracji, konsumentów. Poczekajcie! Jeżeli wesele albo inne przyjęcie nie odbędzie się z powodu działania siły wyższej i tak odzyskacie swoje pieniądze wpłacone chociażby tytułem zadatku. Nie przyciskajcie obecnie restauratorów do muru w sprawie imprezy, która ma się odbyć za miesiąc lub dwa.

Uwierzcie, oni mają obecnie wystarczająco dużo problemów na głowie.

Dlatego ponownie to napiszę: wspierajmy się w tym ciężkim czasie!

 

PS. Nie spodziewałam się, że będę to pisała w takich okolicznościach, ale dokładnie dziś blog obchodzi swoje 3 urodziny. Tak, tak. Dokładnie 17 marca 2017 roku zamieściłam tu pierwszy wpis! Jeżeli jesteś ciekawy, o czym wówczas pisałam, kliknij w ten link, a z pewnością się dowiesz! Życząc Wam i sobie kolejnych blogowych rocznic, pozdrawiam Was tymczasem serdecznie, życzę dużo zdrowia i jak najszybszego powrotu do „normalności” 🙂

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: 507 025 782e-mail: kontakt@adwokatkosecka.pl

Choć dziś niedziela, wracam do Was z drugim wpisem poświęconym skutkom koronawirusa w branży gastronomicznej. Wpis ten dosłownie zaczyna się tam, gdzie kończy poprzedni, piątkowy wpis. Możesz do niego zajrzeć klikając w ten link.

W momencie jego publikacji  trwała bowiem konferencja prasowa z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego, w trakcie której ogłosił, iż wszystkie placówki gastronomiczne – restauracje, bary, kawiarnie, puby zostają zamknięte, mogą jednak świadczyć usługi w dowozie i na wynos.

Co to oznacza dla naszej branży?

Oznacza to, że możesz dowozić jedzenie do Klientów, pod wskazany przez nich adres. Najlepiej w takim wypadku jeżeli płatność zostanie opłacona z góry, płatnością bezgotówkową, a jedzenie pozostawione pod drzwiami zamawiającego.

Oznacza to również, że Klienci mogą zamawiać jedzenie telefonicznie bądź online i odbierać je na miejscu w restauracji. Powinieneś jednak zadbać o maksymalny zabezpieczenie takich odbiorów, aby nie dać miejsca na rozprzestrzenienie się wirusa. Płatności powinny odbywać się bezgotówkowo – przelewem bądź kartą płatniczą. Jedzenie powinno być zaś wydawane na zewnątrz restauracji. Ewentualnie, jeżeli przykładowo nie posiadasz bezprzewodowego terminala płatniczego, możesz wpuszczać odbierających do środka jednak powinni wchodzić oni pojedynczo, tak aby zminimalizować ryzyko przenoszenia zakażenia.

Bezwzględnie natomiast zabroniona jest konsumpcja na sali!

Co nam grozi w przypadku złamania tego zakazu? Takie pytania też się pojawiają. Grozi Ci grzywna, do 5.000 złotych. Ale serio, nie o grzywnę tu chodzi. Jeżeli okazałoby się, że jedno z ognisk zakażenia znajdowało się w Twojej restauracji znalazłyby się na tę okoliczność i inne paragrafy. Z Kodeksu karnego, nie Kodeksu wykroczeń. Ale to nawet nie o to chyba chodzi.. Sądzę, że chodzi po prostu o to, aby chronić się wzajemnie, nie narażać innych, nie prowokować sytuacji, w których może dojść do przeniesienia wirusa. O to, aby w całej tej sytuacji nie mieć sobie nic do zarzucenia 🙂

Pomyśl, że gastronomia i tak nie jest w najgorszej sytuacji. Hotele, sklepy w galeriach handlowych, fryzjerzy, zakłady kosmetyczne, siłownie. Branża turystyczna. Wszyscy zamknęli się na cztery spusty. W ogóle nie świadczą usług, nie mają możliwości dowiezienia swoich usług czy świadczenia ich online. Także gastronomio, nie jest tak źle.

I będzie dobrze! 🙂

Nie mogę realizować zamówień w dowozie i na wynos, co wtedy?

To pytanie w ciągu kilku ostatnich dni kierowało do mnie wielu restauratorów. Pojawiło się ono również co najmniej kilkanaście razy na różnych grupach przeznaczonych dla branży gastronomicznej.

Czy mogę wysłać pracownika na urlop?

Zamknięcie restauracji nie jest spowodowane przyczyną leżącą po stronie pracowników. Dlatego nie powinni oni ponosić negatywnych konsekwencji takiego stanu rzeczy. W takiej sytuacji nie można wysłać pracowników na urlop wypoczynkowy ani żądać od nich, aby skorzystali z urlopu bezpłatnego (ten udzielany jest na wniosek pracownika). A co z zaległym urlopem? W mojej ocenie, ale także w ocenie Państwowej Inspekcji Pracy, możesz obecnie wysłać pracownika na zaległy urlop.

Jednocześnie musisz jednak pamiętać, że wysłanie pracownika na urlop (oprócz urlopu bezpłatnego) nie jest rozwiązaniem idealnym. Dlaczego? Dlatego, że urlop jest.. płatny.

Wysłanie pracownika na przymusowy urlop, bieżący czy zaległy, w żadnym stopniu nie rozwiązuje zatem problemu konieczności wypłacania takim pracownikom wynagrodzenia. A to właśnie jest jednym z największych zmartwień restauratorów.

Zasiłek opiekuńczy i chorobowy.

Jeżeli wśród Twoich pracowników są rodzice, być może przynajmniej część z nich zdecyduje się na skorzystanie z dodatkowego zasiłku opiekuńczego. Dodatkowy zasiłek opiekuńczy wprowadzony został specustawą z dnia 2 marca 2020 roku i przysługuje za okres nie dłuższy niż 14 dni, choć należy się spodziewać, że okresy te będą ustawowo przedłużane. Kłopot w tym, że zgodnie z zapisami ustawowymi, zasiłek ten przysługuje tylko na dzieci, które nie ukończyły jeszcze 8. roku życia. I choć ten problem podnoszony jest już od kilku dni, póki co ustawodawca w żaden sposób nie zareagował i nie podjął w tym zakresie żadnych wiążących działań. W przypadku dzieci chorych pozostaje możliwość skorzystania z zasiłku opiekuńczego na zwykłych zasadach.

Jeżeli zdarzy się, że Twój pracownik zachoruje (nie chodzi tu tylko o koronawirus, ale i każdą inną chorobę) i przedstawi L4, będzie się mu należało wynagrodzenie bądź zasiłek chorobowy.

W takiej sytuacji z własnych środków wypłacasz wynagrodzenie chorobowe za pierwsze 33 dni choroby, a w przypadku osób powyżej 50. roku życia za pierwsze 14 dni, następnie ten obowiązek przejmuje ZUS i wypłaca zasiłek chorobowy. Oczywiście, musisz pamiętać jeżeli jesteś dużym pracodawcą, zgłaszasz do ubezpieczenia chorobowego ponad 20 ubezpieczonych, to Ty jako płatnik składek ustalasz prawo do zasiłków i je wypłacasz.

Kwarantanna.

Jeżeli zdarzy się, że koronawirus dotknął również Twojego pracownika, będzie on zakażony, chory na koronowirusa bądź podejrzany o zakażenie lub chorobę zakaźną albo okaże się, że miał styczność z ogniskiem zakażenia, państwowy inspektor sanitarny lub państwowy inspektor graniczny może wydać decyzję o poddaniu takiej osoby izolacji lub kwarantannie.

W takim wypadku, Twojemu pracownikowi również należy się wynagrodzenie za czas choroby bądź zasiłek chorobowy.

Przy  okazji, raczej nie możesz poddawać obowiązkowo wszystkich pracowników mierzeniu temperatury. Nie powinieneś również jako pracodawca wypytywać o szczegóły z ich życia prywatnego. Gdzie byli, co robili, z kim się spotykali, czy nie są potencjalnym źródeł zakażenia. Musimy tutaj liczyć na dużą odpowiedzialność naszych pracowników. Że dla dobra nas wszystkich nie będą zatajali tego, że się źle czują czy też że powinni zostać objęci kwarantanną.

Praca zdalna i przesunięcie do innej pracy

Działaniem pożądanym i rekomendowanym na rynku pracy w ogóle w obecnej sytuacji pozostaje polecenie pracownikowi pracy zdalnej.

Wynika to wprost z przywoływanej wyżej specustawy:

W celu przeciwdziałania COVID-19 pracodawca może polecić pracownikowi wykonywanie, przez czas oznaczony, pracy określonej w umowie o pracę, poza miejscem jej stałego wykonywania (praca zdalna).

Jest to bez wątpienia genialne rozwiązanie w walce z pandemią koronowirusa. Rozwiązanie, które nie naraża pracodawcy na ponoszenie kosztów wynagrodzeń pracowników w sytuacji, w której praca ta nie jest faktycznie świadczona. A jednocześnie pozwala na niemal pełne wdrożenie w życie hasła #zostanwdomu.

W przypadku branży gastronomicznej jest w tym jednak pewien szkopuł. No bo jak można pracować zdalnie będąc kucharzem, kelnerką albo barmanem? Wszyscy wiemy, że w tej branży możliwość podjęcia pracy zdalnej jest znacznie ograniczona. Ale na pewno nie niemożliwa, choć w ograniczonym zakresie.

Pomyśl jak możesz wykorzystać swoich pracowników w domu? Może zatem:

  • trzeba popracować nad marketingiem i promocją restauracji, rozwinąć profile w mediach społecznościowych,
  • masz 1000 zaległych opinii w Google i na profilu na FB, na które mogą odpowiadać Twoi pracownicy w czasie kiedy będą pracowali zdalnie,
  • pora wykonać nowe zdjęcia serwowanych dań,
  • znajdziesz kursy online, z których mogliby skorzystać Twoi pracownicy – marketingowe, kucharskie, z obsługi klienta,
  • Szef Kuchni może tworzyć nowe karty menu, niekonicznie te wiosenne, ale także letnie i jesienne, może w warunkach domowych ulepszać receptury poszczególnych dań,
  • Ty jako właściciel oraz menager restauracji możecie pracować nad dokumentacją, procesem rezerwacji, RODO, opracować nowe wzory umów na organizację przyjęć, dokumentację pracowniczą, regulamin pracy.

Jak widać możliwości wbrew pozorom jest naprawdę wiele. Na pewno nie wymieniłam powyżej nawet połowy z nich 😉 Koronawirus może być zatem dobrą okazją do tego, aby nadrobić to, na co zwykle w natłoku pracy brakowało nam czasu. Jednocześnie pamiętaj, że podejmując jakieś działania naprzód, w momencie kiedy epidemia minie, a życie wróci do normy, będziesz o krok do przodu od Twoich konkurentów. Przesunięcie pracowników do pracy zdalnej, oczywiście na tyle, na ile to w naszej branży możliwe, powoduje również, że nie musisz wypłacać pracownikom wynagrodzenia za czas postoju. A więc za czas, w którym faktycznie nie świadczą oni pracy.

Wynagrodzenie za czas postoju.

Jak wszyscy wiemy, co do zasady wynagrodzenie przysługuje wyłącznie za pracę wykonaną.

Za czas niewykonywania pracy wynagrodzenie przysługuje natomiast tylko wtedy, kiedy wyraźnie stanowią o tym przepisy prawa. Takim przepisem prawa jest art. 81 Kodeksu pracy, który reguluje prawo do wynagrodzenia za czas tzw. przestoju.

Przestoju, a więc sytuacji, w której pracownik jest gotowy do świadczenia pracy, ale nie może jej wykonywać z przyczyn leżących po stronie pracodawcy. Nieważne przy tym jest to, czy sam pracodawca jest winien tego, że zakład pracy może pracować czy też nie. Niezależnie od przyczyny zamknięcia restauracji, jeżeli pracownik był gotowy do podjęcia pracy, a nie mógł tego zrobić, należy się mu wynagrodzenie.

W jakiej wysokości? W takiej jaka wynika z osobistego zaszeregowania pracownika, określonego stawką godzinową lub miesięczną, a jeżeli taki składnik wynagrodzenia nie został wyodrębniony przy określaniu warunków wynagradzania – w wysokości 60% wynagrodzenia (przy pracy na akord bądź w systemie prowizji).

W praktyce oznacza to konieczność wyliczenia stawki godzinowej i przemnożenie jej przez czas przestoju.

W każdym jednak wypadku wynagrodzenie postojowe nie może być niższe, niż minimalne wynagrodzenie za pracę.

Wiem, to trochę niesprawiedliwe. Przecież Ty jako właściciel też ponosisz starty w takiej sytuacji. Musisz płacić czynsz, raty kredytowe i leasingowe, a do tego musisz utrzymać się w prywatnym życiu. Z drugiej jednak strony, nie jest winą pracowników to, że zaatakował koronawirus i zamknięto restauracje. Oni też mają rodziny i kredyty.

Przepisy prawa stoją jednak w tym wypadku po stronie pracownika, który jest słabszą stroną umowy o pracę. Jeżeli restaurację zamknięto, a pracownicy  byli gotowi do wykonywania pracy, należy im za to zapłacić.

Jednocześnie istnieje duża szansa, że z pomocą pracodawcom (przynajmniej częściową) przyjdzie Państwo. Obecnie trwają prace nad pakietem osłonowym dla firm w związku z koronawirusem. Szczegóły mamy poznać we wtorek, 17 marca. Jednak już dziś na stronach informacyjno-usługowych dla przedsiębiorców można znaleźć wstępną propozycję wsparcia w wypłacie wynagrodzeń dla pracowników w trakcie przestoju restauracji.

Ujawniona propozycja zakłada, że w przypadku przestoju, pracownikom przysługiwałoby:

  • świadczenie z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych do wysokości 100% zasiłku dla bezrobotnych (823,60 zł), zwiększone o kwotę składek na ubezpieczenia społeczne,
  • wynagrodzenie finansowane ze środków pracodawcy

w łącznej wysokości co najmniej minimalnego wynagrodzenia za pracę.

Taka jest propozycja. Jej treść znajdziesz, klikając w ten link. Jaki natomiast będzie ostateczny kształt przyjętych rozwiązań, zobaczymy.

Czy mogę obniżyć wymiar pracy pracowników? Porozumienie z pracownikiem.

Wiem, że takie rozwiązania chodzą Wam po głowie. Już kilku moich Klientów pytało się czy dobrym rozwiązaniem byłoby obniżenie pracownikom wymiaru czasu pracy. Zamiast całego etatu daję mu 1/4 albo nawet 1/8 i automatycznie obniżam wysokość wynagrodzenia do wypłaty.

W mojej ocenie nie możesz tego zrobić. To znaczy możesz, ale tylko wtedy kiedy zgodzi się na to pracownik. Choć i tu widzę pewne ryzyko, o którym zaraz napiszę. Jeżeli natomiast pracownik się nie zgodzi, musiałbyś wręczyć mu wypowiedzenie zmieniające, co powoduje że nie będzie to rozwiązanie „na już”. Może okazać się, że skutek nastąpi dopiero wtedy, kiedy restauracja będzie pracowała już na pełnych obrotach.

Tak jak pisałam, możesz umówić się z pracownikiem na zmniejszenie wymiaru czasu pracy. Ale w tym wypadku musisz też uważać. Porozumienie, zgodnie z którym pracownik od jutra świadczy pracę w wymiarze 1/8 albo wypowiedzenie zmieniające, w którym proponujesz 1/20 etatu może zostać zanegowane przez Państwową Inspekcję Pracy jako próba obejścia prawa. Dodatkowo, jeżeli pracownikowi takie rozwiązanie się nie spodoba i odda sprawę do Sądu, istnieje duże ryzyko przegrania takiej sprawy.

Bez wątpienia najlepszym sposobem na rozwiązanie problemów z pracownikami jest.. porozumienie z nimi. Sytuacja jest szczególna. Zakładam, że jeżeli pracownicy zobaczą, że się o nich martwisz, że nie chcesz zostawić ich na lodzie, ale wypracować rozwiązanie, które pozwoli zarówno na zabezpieczenie ich źródła utrzymania, jak i zabezpieczenie interesu restauracji, będą skłonni na wiele ustępstw. A zamiast żądań płacowych sami zaproponują co możecie zrobić w zaistniałej sytuacji.

Jeżeli masz zgrany zespół spróbuj wypracować z nimi rozwiązanie, które satysfakcjonowało będzie obie strony. Może część płatności rozłożycie na raty, może faktycznie zdecydujecie, że obniżacie wymiar czasu pracy o połowę. Takie porozumienie może być terminowe. Ustalcie, że to tylko na czas panującego stanu zagrożenia epidemiologicznego.

Jestem przekonana, że wiele restauracji właśnie w taki sposób może rozwiązać ten pracowniczy problem.

Miałam Wam jeszcze napisać dziś o problemach z umowami cywilnoprawnymi, ale wybaczcie, zrobię to w kolejnym wpisie. Ten jest wystarczająco długą lekturą 😉

O ZUS-ach, podatkach i możliwości obniżenia bądź uniknięcia płatności za czynsz najmu lokalu również napiszę w kolejnym wpisie. Postaram się, aby było to we wtorek. We wtorek ma się bowiem pojawić kolejna specustawa, tym razem regulująca ułatwienia dla przedsiębiorców w tym szczególnym czasie. Miejmy nadzieję, że w nowej specustawie pojawią się również dodatkowe rozwiązania wspomagające pracodawców w płatności wynagrodzeń. Czekamy cierpliwie. Oby! 🙂

Póki co, jeżeli restauracja nie pracuje, a pracownik nie skorzysta z jakiejś formy zasiłku opłacanego ze środków ZUS i nie jest w stanie pracować zdalnie, powinieneś wypłacać mu wynagrodzenie za czas przestoju w pracy restauracji.

Takie stanowisko potwierdzone zostało w oficjalnym poradniku wydanym przez Ministerstwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej, z którym możesz zapoznać się tu.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: 507 025 782e-mail: kontakt@adwokatkosecka.pl