Wiem, że w niedzielę zapowiadałam nieco inną tematykę wpisu. Miało być o ZUS-ach, podatkach, pomocy Państwa w dopłatach do wynagrodzeń pracowników. Co z tego kiedy u jednego z Ministrów wykryto zakażenie koronawirusem, reszta rządu została poddana badaniom, a dzisiejsza Rada Gabinetowa u Prezydenta została odwołana. Tym samym odwlecze się trochę w czasie ogłoszenie założeń czy też nawet projektu nowej specustawy dotyczącej gospodarki.
Ale nic straconego. Napiszę dzisiaj o innym, ale wydaje mi się niemniej ważnym problemie. Problemie, który od niedzieli wieczora bez końca przewija się na wszystkich gastronomicznych grupach.
Tak, wiem, że w niedzielę wieczorem w jednej ze stacji telewizyjnych mogliśmy się dowiedzieć, że nie ma obecnie przeszkód co do tego, aby… organizować wesela i inne przyjęcia okolicznościowe.
Pokazał mi tego newsa mój mąż, który sam przecierał oczy ze zdziwienia.
A dokładnie, zadane pytanie brzmiało:
Czy zakaz zgromadzeń powyżej 50 osób dotyczy również wesel? Zwłaszcza, ze przyjeżdżają goście z Polski i świata.
Odpowiedź natomiast brzmiała:
Możecie się Państwo bawić.
Dokładna użyta tam argumentacja była taka, że wesele nie jest zgromadzeniem publicznym. Że za takie może być uznane tylko zgromadzenie na wolnej przestrzeni, nieoznaczonej imiennie liczbie osób, w celu przeprowadzenia obrad lub wyrażenia opinii w danej sprawie, wobec czego wesele raczej się nie kwalifikuje.
I wiecie co?
Ja poniekąd jestem w stanie się z tą interpretacją zgodzić!
Zdziwieni? 😉
Jestem się z nią w stanie zgodzi o tyle, że nie ma przeszkód aby obecnie kilka, kilkanaście bądź nawet kilkadziesiąt osób z rodziny wspólnie się spotkało.
Choć to bardzo nierozsądne i każdemu odradzam tego typu spotkań!
Nie mogę się jednak zgodzić się z wielokrotnie powielaną w dyskusjach w kilku grupach gastronomicznych informacją, że w najbliższych dnia bez przeszkód można zorganizować w restauracji wesele czy inne przyjęcie okolicznościowe.
W kilku z nich sama wzięłam udział. Moi rozmówcy przekonywali mnie, że:
nie mogą się odbywać zgromadzenia publiczne powyżej 50 osób, a impreza prywatna nie jest zgromadzeniem publicznym w myśl przepisów
jeżeli lokal jest zamknięty i obsługuje tylko określoną grupę to nie ma przeciwwskazań żeby wywiązać się z umowy.
Moim zdaniem autorka wypowiedzi w stacji telewizyjnej odnosiła się bowiem wyłącznie do kwestii zgromadzeń publicznych, pomijając przy tym ograniczenia w prowadzeniu działalności gastronomicznej. Bo i pytanie w zasadzie nie tego dotyczyło. Dlatego też wyprowadzanie z tej wypowiedzi wniosku, że restauracje mogą organizować przyjęcia weselne i inne jest jednak moim zdaniem zbyt daleko idącą interpretacją.
Tymczasem leży przede mną rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 13 marca 2020 roku w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego.
Zgodnie z § 5 ust. 1 pkt 1 lit. a (tak wiem, strasznie dużo tych numerków 😉 tego rozporządzenia:
Od 14 marca 2020 roku do odwołania ustanawia się czasowe ograniczenie prowadzenia przez przedsiębiorców działalności polegającej na przygotowywaniu i podawaniu posiłków i napojów gościom siedzącym przy stołach lub gościom dokonującym własnego wyboru potraw z wystawionego menu, spożywanych na miejscu (ujętej w Polskiej Klasyfikacji Działalności w podklasie 56.10.A), z wyłączeniem realizacji usług polegających na przygotowywaniu i podawaniu żywności na wynos lub jej przygotowywaniu i dostarczaniu oraz działalności restauracyjnej lub barowej prowadzonej w środkach transportu (…).
W tym wypadku bez wątpienia nakładają się na siebie dwie kwestie – kwestia organizowania zgromadzeń i kwestia ograniczenia działalności w branży gastronomicznej. I o ile można zorganizować prywatne zgromadzenie w formie wesela, o tyle w mojej ocenie nie można go urządzić w restauracji, domu weselnym etc.
Restauratorzy mają bowiem odgórny zakaz prowadzenia działalności polegającej na przygotowywaniu i podawaniu posiłków i napojów gościom siedzącym przy stołach. Jak to pogodzić z weselem, gdzie Goście siedzą przy stolikach, a posiłki są im podawane do stolika?
Czym różni się takie wesele od normalnej działalności restauracji, gdzie 12 Gości siedzi przy 3 stolikach i konsumuje posiłek? Jakie byłoby ratio legis wprowadzania zakazu prowadzenia działalności restauracyjnej „na miejscu”, gdyby jednocześnie można było organizować przyjęcia zamknięte? Czy wystarczyłoby wówczas przyjąć rezerwację na 20 osób i zamknąć restaurację dla osób z zewnątrz?
Rozumiem, że sytuacja jest trudna. Że restauratorzy chcą pracować. Zarabiać, dawać pracę. Ale powyższe rozwiązania stanowiłyby jednak w mojej ocenie obejście prawa. Sens wprowadzenia tych ograniczeń jest jasny: nie powinno na sali w restauracji przebywać w tym samym czasie nawet kilka bądź kilkanaście osób. Dlatego po odbiór zamówień na wynos powinniśmy wchodzić pojedynczo. Dlatego pojedynczo wchodzimy na pocztę. Do piekarni.
Dlatego też w mojej ocenie restaurator nie może zgodzić się zorganizowanie przyjęcia okolicznościowego – nie tylko wesela, ale także chrzcin, rocznic, spotkań firmowych.
*
Moim zdaniem jedyną formą zorganizowania przyjęcia okolicznościowego jaką można obecnie zorganizować to dowóz na wynos jedzenia pod adres wskazany przez Klienta. To ile osób spożywało będzie ten posiłek i biesiadowało u Klienta pozostaje poza zakresem odpowiedzialności restauratora. I taka forma przyjęcia pozostaje zgodna z odpowiedzią na pytanie, czy zakaz zgromadzeń dotyczy również wesel. Zakaz zgromadzeń nie, zakaz prowadzenia działalności restauracyjnej w mojej ocenie tak.
Jeżeli natomiast restaurator sam zorganizuje u siebie takie przyjęcie, jest narażony na kary, o których pisałam w poprzednim wpisie. Możesz szybko się do niego przenieść klikając w ten link.
A musimy pamiętać, że Sanepid od poniedziałku ostro kontroluje czy Goście siedzą przy stolikach w restauracji. Sprawdzają nawet czy nie siedzą przy stolikach wystawionych na zewnątrz. W takiej sytuacji organizowanie wesela na 100 osób w restauracji nie wydaje się być rozsądnym pomysłem.
O zadatkach i zaliczkach raz jeszcze.
Pisałam o tym, w piątkowym wpisie (kliknij tu, aby się do niego przenieść), ale w związku z licznie pojawiającymi się w tym temacie pytaniami, i tu raz jeszcze krótko te pytania podsumuję.
Na początek przypomnę, że:
- od 14 marca do odwołania mamy w Polsce stan zagrożenia epidemicznego,
- działalność restauracyjna została znacząco ograniczona,
- organizacja przyjęć jest niemożliwa, co niewątpliwie jest spowodowane tzw. siłą wyższą – nie ma w tym winy żadnej ze stron umowy.
Co zatem dzieje się z zawartymi umowami na organizację przyjęć?
Strony powinny się naradzić co dalej. Czy rozwiązują umowę czy przenoszą przyjęcie na inny termin. Jeżeli strony zdecydują się na rozwiązanie umowy, kierując się literalnie przepisami, zadatek powinien zostać zwrócony, zaliczka też. Zadatek dlatego, że żadna ze stron nie jest odpowiedzialna za rozwiązanie umowy, a zaliczka dlatego, że co do zasady zawsze jest zwrotna, jeżeli do organizacji przyjęcia nie doszło.
Jedyny wyjątek to sytuacja, w której w momencie kiedy dowiedziałeś się, że przyjęcie nie dojdzie do skutku, poniosłeś już uzasadnione koszty organizacji imprezy. Będzie to przykładowo dotyczyło imprez z weekendu 13-15 marca. Zakładam, że w ubiegłym tygodniu część Klientów potwierdzała jeszcze imprezy, więc i Ty poniosłeś w związku z tym określone koszty.
Co ważne, zwrotu wydatków możesz się domagać zawsze – nie tylko wtedy kiedy zgodnie z umową pobrałeś zaliczkę!
Tak jak jednak pisałam już w poprzednich wpisach zachęcam Was, aby próbować się dogadać z Klientami. Sytuacja jest wyjątkowa. Może Klienci, rozumiejąc ją, zgodzą się przykładowo na oddanie im tylko połowy zadatku?
Na pewno warto próbować.
Co z weselami kwietniowymi? Majowymi?
Już na koniec. Ostatnia kwestia. Czy mogę dziś odwołać wesele, które ma się odbyć 25 kwietnia? Czy Para Młoda może odwołać już dziś wesele, które miało się odbyć 9 maja, a ja mam im zwrócić zadatek?
Moja rada: poczekajmy! Nie wiemy dziś jak się rozwinie sytuacja. Możliwość powołania się na siłę wyższą jest absolutnie wyjątkową sytuacją. Nie powinno się tego nadużywać. Nie wiemy dziś do kiedy potrwa w Polsce stan zagrożenia epidemicznego. Powinniśmy reagować na bieżąco. Nie pochopnie, ale rozważnie. Z uwzględnieniem interesu restauracji i Klienta.
Dlatego powiem Wam co poradziłam dziś Pani Marcie, która chciała odwołać imprezę z końca kwietnia.
Poradziłam jej, żeby poczekała do początku kwietnia. Powiedziałam jej, że nie dziwię się, że restauracja póki co nie chce zrezygnować z należącej jej się kary umownej przewidzianej na taki wypadek. Że słusznie uważa, iż nie wiadomo czy pod koniec kwietnia powołanie się na siłę wyższą, nadal będzie uzasadnione.
I jest to rada albo apel głównie dla Klientów restauracji, konsumentów. Poczekajcie! Jeżeli wesele albo inne przyjęcie nie odbędzie się z powodu działania siły wyższej i tak odzyskacie swoje pieniądze wpłacone chociażby tytułem zadatku. Nie przyciskajcie obecnie restauratorów do muru w sprawie imprezy, która ma się odbyć za miesiąc lub dwa.
Uwierzcie, oni mają obecnie wystarczająco dużo problemów na głowie.
Dlatego ponownie to napiszę: wspierajmy się w tym ciężkim czasie!
PS. Nie spodziewałam się, że będę to pisała w takich okolicznościach, ale dokładnie dziś blog obchodzi swoje 3 urodziny. Tak, tak. Dokładnie 17 marca 2017 roku zamieściłam tu pierwszy wpis! Jeżeli jesteś ciekawy, o czym wówczas pisałam, kliknij w ten link, a z pewnością się dowiesz! Życząc Wam i sobie kolejnych blogowych rocznic, pozdrawiam Was tymczasem serdecznie, życzę dużo zdrowia i jak najszybszego powrotu do „normalności” 🙂
{ 1 komentarz… przeczytaj go poniżej albo dodaj swój }
Witam.
A może komentarz do zmiany w stawce VAT na owoce morza oraz wysokości stawki VAT na danie je zawierające ( było:8% , ma być : 23%)?? Serwuję sałatki z owocami morza , to co , aktualnie przygotuję sałatkę z VAT 8% bez owoców morza , owoce morza podam oddzielnie ze stawką 23% i jakąś niską ceną sprzedaży? To kolejny absurd…i powód do kombinowania.