Siła wyższa w ciągu niespełna ostatnich dwóch lat robi prawdziwą furorę.
Łacińskie vis maior jest w Polsce odmieniane przez wszystkie przypadki.
Tymczasem jeszcze dwa lata temu większość osób, dla których tworzyłam umowy najmu czy też umowy na organizację przyjęć okolicznościowych pukała się w głowę widząc w projekcie siłę wyższą.
No bo po co komu zapisy na wypadek wojny czy też epidemii, która rzekomo miałaby sparaliżować wykonanie większości umów.
Często musiałam gorąco namawiać Klientów żeby jednak tych zapisów nie usuwać.
A czasem – powiem Ci tak szczerze – nawet ja miewałam wątpliwości, czy te dodatkowe pół strony w umowie to nie jest jednak nadgorliwość 😉
Jak się okazało całkiem niesłusznie. Kto na czas dobrze zastrzegł w umowie zapisy na wypadek wystąpienia siły wyższej mógł się czuć prawdziwym zwycięzcą.
Nie bez powodu używam w tym wypadku sformułowania dobrze. Bo zastrzec siłę wyższą to nie sztuka.
Sztuka zrobić to dobrze, a więc tak, żeby w przypadku konieczności użycia tych zapisów odnieść z nich jakąkolwiek korzyść. Poprawić swoją sytuację prawną.
Tymczasem mimo iż obecnie siła wyższa wpisywana jest niemal do każdej umowy… zapisy te zazwyczaj w żaden sposób nie zmieniają uregulowań kodeksowych.
A więc niezależnie od tego czy znalazłyby się w umowie czy też nie, sytuacja stron wyglądałaby dokładnie tak samo.
Moja rada jest więc taka: jeżeli zastrzegasz w umowie zapisy na wypadek wystąpienia siły wyższej zrób to dobrze albo wcale. Bo powielanie zapisów kodeksowych, to rzeczywiście dodatkowe, zmarnowane pół kartki papieru 🙂
Czym jest siła wyższa?
Co ciekawe, kodeks cywilny nie zawiera legalnej definicji siły wyższej. Legalnej, czyli takiej oficjalnej.
Czytaj dalej >>>