Uffff. Chyba – mamy to! Po dwutygodniowym zamknięciu trwającym nieprzerwanie od października do maja, wczoraj w końcu ogłoszone zostały zasady, na jakich gastronomia wraca do życia. Miejmy nadzieję, że przedstawiony harmonogram zostanie wypełniony w 100%. A co za tym idzie, najpierw ogródki gastronomiczne i przyjęcia na świeżym powietrzu, a potem także sprzedaż na sali i organizacja przyjęć okolicznościowych w zamkniętych salach będzie możliwa jeszcze maju.
Ale po kolei. Najpierw zasady, na jakich gastronomia wraca do pełnego funkcjonowania.
Działalność ściśle gastronomiczna:
- 15 maja – ruszają ogródki gastronomiczne – przy zachowaniu ścisłego reżimu sanitarnego – odstępy między stolikami, limity osób przy stoliku, czyli to co znamy już z zeszłego roku,
- 29 maja – rusza także gastronomia na sali restauracyjnej – w ścisłym reżimie sanitarnym i z maksymalnym 50% obłożeniem;
Przyjęcia okolicznościowe:
- 15 maja – możliwość organizacji przyjęć na świeżym powietrzu – przy zachowaniu ścisłego reżimu sanitarnego i z limitem 25 osób,
- 29 maja – możliwość organizacji przyjęć wewnątrz sali – przy zachowaniu ścisłego reżimu sanitarnego i z limitem 50 osób.
Oczywiście musimy pamiętać, że to wszystko póki co plany bo próżno na razie szukać odpowiedniego rozporządzenia. Na ten moment, do czego już się zresztą powoli przyzwyczajamy, musi nam wystarczyć lex konferencja 😉
Podobnie z zachowaniem ścisłego reżimu sanitarnego. Rządowa strona wspomina jedynie o dystansie pomiędzy stolikami i limicie osób na stolik. Czy będzie to co drugi stolik czy wróci odstęp 1,5 metra ? Czy przy stoliku będą mogli siedzieć tylko domownicy, czy wrócą wreszcie limity osób na metr kwadratowy sali konsumpcyjnej? Tego z lex konferencja się nie dowiedzieliśmy. I musimy poczekać na rozporządzenie bądź wytyczne GIS.
Oczywiście, możemy mieć do tego lex konferencja wiele zastrzeżeń. Że za późno, że dlaczego dopiero 15, że dlaczego przyjęcia okolicznościowe na początek tylko na świeżym powietrzu, że przecież maj to tradycyjnie miesiąc komunii.. Sama trochę się wkurzyłam po konferencji Ministra, ale.. Skupimy się tutaj jednak na konkretach 🙂
Bo gastronomia wraca. Ale wraz z tym powrotem wracają i stare problemy. A co więcej, te które mamy teraz wcale nie znikają.
Problemy wracają.
Już wczoraj, krótko po zakończeniu konferencji Ministra Zdrowia i Premiera na grupach weselnych pojawiły się te same dylematy, które pojawiały się już w ubiegłym roku. Po pierwsze dotyczą one zatem wprowadzanych limitów i możliwości bezkosztowego odstąpienia od zawartej umowy, jeżeli planowana liczba Gości była wyższa niż obowiązujący limit.
Pisałam o tym na blogu już wiele razy, dlatego zamiast pisać po raz kolejny, pozwolę sobie odesłać Cię chociażby do ostatniego wpisu, do którego tutaj zostawiam link. Ten ostatni wpis zawiera zaś wiele linków do jeszcze starszych artykułów, które na przykład odpowiedzą na pytanie, czy do limitów wlicza się dzieci. Bo i o tym już wielokrotnie pisałam.
Widzę tylko jeden nowy problem, który faktycznie pojawił się wczoraj. Mianowicie, czy jako właściciele sali mamy prawo oczekiwać, że nasi Klienci zgodzą się na organizację przyjęcia na zewnątrz, w ogrodzie, jeżeli zgodnie z zawartą umową miało się ono odbyć wewnątrz restauracji. Odpowiem typowo po prawniczemu: to zależy 😉
Mimo szczerych chęci restauratorów, w mojej ocenie niestety nie każda restauracja jest przygotowana na organizowanie takich przyjęć na powietrzu. Pewnie z uwagi na pogodę, ale i kulturę organizowanych w Polsce wesel, taka forma przyjęć weselnych nie była do tej pory raczej popularna.
Aby mówić o tym, że restauracja jest gotowa na organizowanie garden party nie wystarczy zaś samo wystawienie na zewnątrz stołów i krzeseł. Powinniśmy dysponować oświetleniem, pewnie jakimś zadaszeniem, pewnie również jakimś podestem, miejscem dla zespołu słowem – powinniśmy mieć jakąkolwiek infrastrukturę, która pozwoli nam na organizację takiego przyjęcia. Co więcej, pogoda w maju często nie zachęca do przebywania przez kilka godzin na powietrzu.
Stąd moim zdaniem, nie zawsze zorganizowanie takiego przyjęcia w warunkach ogrodowych będzie możliwe. Ale na pewno będą sytuacje, że restauracje będą do takich przyjęć dobrze przygotowane. Organizowały już wcześniej takie przyjęcia, mają odpowiednie doświadczenie i infrastrukturę. Co więcej, to doświadczenie pozwoli im być przygotowanym na różne warunki atmosferyczne.
Stąd moim zdaniem, zresztą jak zwykle, uważam, że każda sytuacja będzie musiała być rozpatrywana osobno. I nie można z góry zakładać – jak chcieliby restauratorzy – że każde przyjecie począwszy od 15 maja będzie mogło być zorganizowane, ani też – jak chcieliby często Klienci – że żadne przyjęcie nie może być zorganizowane w formie garden party, a im zawsze przysługuje możliwość bezkosztowego odstąpienia od umowy.
Dlatego też nie jestem w stanie odpowiedzieć tu jednoznacznie co z umowami dotyczącymi przyjęć zaplanowanych na weekend 15-16 maja czy 22-23 maja. Mogę jedynie, i mam nadzieję, że skutecznie, uczulać Cię na pewne kwestie, które musimy brać pod uwagę oceniając czy wykonanie zawartej umowy jest możliwe czy też w grę wchodzi jedynie odwołanie bądź zmiana terminu zaplanowanego przyjęcia.
Ważne!
Nowe zasady otwarcia gastronomii, dają nam jeszcze więcej pola do różnej interpretacji zapisów zawartych umów na organizację przyjęć, a każda sytuacja powinna być rozpatrywana indywidualnie.
Jeżeli chcesz, abym zinterpretowała indywidualną sytuację Twojej restauracji albo Twoją indywidualną sytuację w oparciu o zawartą przez Ciebie umowę na organizację przyjęcia, zapraszam do -> sklepu online, gdzie znajdziesz ofertę porad prawnych, mailowych i telefonicznych.
W ten sposób będę mogła przeanalizować Twoją indywidualną sytuację i podpowiedzieć Ci jak możesz się zachować w obecnej sytuacji.
Problemy nie znikają.
Wiesz już, że mimo iż gastronomia wraca do działania na horyzoncie migoczą nam pewne problemy, które pojawiały się w zeszłym roku. To jednak nie wszystkie problemy z jakimi musi zmagać się obecnie branża gastronomiczna. Automatycznie nie znikają bowiem problemy, które zajmują nas przez ostatnich kilka miesięcy. Wśród nich, między innymi te związane z naruszaniem zakazów prowadzenia działalności gospodarczej.
Dlatego chciałabym w tym wpisie odnieść się jeszcze do konsekwencji dla tych, którzy ograniczeń respektowali nie będą.. Bo choć wszyscy wiemy już, że obowiązujące rozporządzenia ustanawiające rozmaite obostrzenia w dużej mierze są bezprawne, a orzeczenia zarówno sądów powszechnych, jak i administracyjnych co rusz nas w tym upewniają, pojawiają się w orzecznictwie pewne niechlubne wyjątki, na które chciałbym zwrócić Twoją uwagę.
Pisałam tutaj na blogu chociażby o wyroku WSA w Szczecinie, który wziął w obronę jednego z tamtejszych restauratorów. Tutaj zostawiam ->> link. Ale już w tym wpisie zwracałam uwagę na inną kwestię – że wyroki różnych WSA mogą się między sobą różnić. Że to iż jeden, dwa czy też trzy WSA tak orzekną, nie znaczy to wcale, że wszystkie będą orzekały w tym duchu. I tak naprawdę musimy czekać na wyrok NSA, który powinien stanowić nieco bardziej jednolity wyznacznik obowiązującej wykładni feralnych rozporządzeń.
Niestety się nie pomyliłam. Znalazł się bowiem WSA, który przyjął wykładnię przepisów zgoła odmienną od tej, którą przyjął WSA w Szczecinie. Które to WSA? WSA w Bydgoszczy. Oto to WSA, wyrokiem z dnia 17 listopada 2020 roku oddaliło skargę przedsiębiorcy. Tutaj zostawiam Ci link do tego orzeczenia ->> kliknij! Wyrok nie dotyczy co prawda restauratora, ale właściciela solarium. Jednak dla nas znaczenie ma powołana przez sąd argumentacja. Niezależnie od profesji skarżącego. Chcąc zaoszczędzić Ci czasu, pokrótce postaram się ją tu przywołać.
Stan epidemii powodować musi również weryfikację i często odmienną ocenę wypracowanych poglądów związanych z wykładnią obowiązujących przepisów prawa. Abstrahując od powszechnie znanych niedociągnięć prawodawcy związanych z prawidłową regulacją przepisów, wskazać trzeba, że, biorąc pod uwagę powszechne zagrożenie dla zdrowia i życia wszystkich osób przebywających na terytorium Polski, należy dokonać takiej interpretacji obowiązujących przepisów, aby w jak największym zakresie zabezpieczyć obywateli przed zachowaniem skrajnie nieodpowiedzialnych podmiotów, niestosujących się do regulacji mających na celu ograniczenie stanu zagrożenia w skali całego kraju (…). Mając na uwadze powyższe cele, należy stwierdzić, że zaskarżona decyzja odpowiada prawu, którego celem jest m.in. ochrona ogółu obywateli przed nieodpowiedzialnymi zachowaniami konkretnych podmiotów (…).
Nie można zgodzić się ze Skarżącym, że istnieją konstytucyjne wątpliwości co do podstawy prawnej nałożonej kary. Zakaz prowadzenia określonej działalności został wprowadzony na podstawie ustawy, która upoważniła Radę Ministrów do dookreślenia ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Taki zabieg ustawowy był w pełni zasadny, ponieważ pozwala on na bieżące reagowanie na dynamicznie zmieniającą się sytuację epidemiczną i działanie w tym zakresie parlamentu poprzez wydawanie ustaw nie gwarantowałoby skuteczności walki z epidemią (…).
Nie może jednak zniknąć z punktu widzenia zasadniczy problem, jakim jest konieczność przestrzegania obowiązującego prawa, którego treść winna być interpretowana w sposób pozwalający na maksymalne wykorzystanie istniejących procedur w celu zwalczania epidemii. Wskazać trzeba, że zdecydowana większość społeczeństwa przestrzega obowiązujących regulacji i ponosi w związku z tym wiele niedogodności, zdając sobie sprawę z tego, że tylko wspólne wzięcie odpowiedzialności za walkę z epidemią pozwoli na jej wyeliminowanie. Tymczasem Skarżący, próbując wykorzystać luki prawne, podważa te wszystkie działania. Takie zachowanie nie może być aprobowane i korzystać z ochrony prawnej.
Jak widzisz, WSA nie może się w tym wypadku do końca zdecydować czy obowiązujące przepisy są w końcu zgodne z prawem czy nie (choć ostatecznie jednak podkreśla, że tak), ale i tak WSA dochodzi do wniosku, że wydana decyzja, nakładająca na przedsiębiorcę niestosującego się do obowiązujących nakazów i zakazów karę pieniężną jest słuszna i odpowiada prawu.
Oczywiście, jest duża szansa, że NSA ten wyrok zmieni. Ale tak jak już wielokrotnie pisałam, tego nie wiemy. Póki co musisz mieć jednak świadomość, że nie wszystkie Sądy zgodnie uważają, że obowiązujące przepisy są niezgodne z Konstytucją. Nie można zakładać w ciemno, że nie stosując się do obowiązujących obostrzeń i ograniczeń i tak nie poniesiemy jakichkolwiek konsekwencji.
Co nie zmienia faktu, iż liczę na to, że wyrok NSA przesądzi w końcu, że istniejące zakazy nie miały podstawy prawnej. O ile bowiem mogę zgodzić się z WSA w Bydgoszczy co do tego, iż do tej pory w najnowszej historii Polski nie wystąpiło tak powszechne i poważne zagrożenie epidemiczne, co skutkowało tym, że system prawny nie był dostosowany do jego skutecznego zwalczania, to nie mogę zgodzić się z tym, że po ponad roku od początku epidemii w dalszym ciągu rządzący nie byli w stanie stworzyć prawa zgodnego z Konstytucją. Pomijając fakt, iż Państwo powinno być przygotowane na takie sytuacje, czas który minął od początku epidemii zdecydowanie był bowiem wystarczający, aby wprowadzić przepisy, które nie wywołują jakichkolwiek wątpliwości co do ich konstytucyjności.
Ale ponieważ przestrzeganie i informowanie jest jednym z głównych celów, dla których ten blog powstaje, uprzejmie donoszę, że są wyroki, które legitymizują obowiązujące obostrzenia i nie przyznają obywatelowi racji co do oceny braku ich konstytucyjności. I oby wyrok WSA w Bydgoszczy był w swej kategorii jedynie niechlubnym wyjątkiem 🙂
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }